Na chorych ręce kłaść będą i ci odzyskają zdrowie. Mk 16,18
Wydaje się tak proste, że aż niemożliwe. Biblijny opis stworzenia jako poetycka metafora jakoś się broni. Ale żeby traktować go dosłownie, to już przesada. Z dziełem odkupienia to samo. W to, że był ktoś taki jak Jezus, że żył i umarł na krzyżu, można uwierzyć. Ale że po trzech dniach leżenia w grobie tak po prostu zmartwychwstał? Za proste. Przegadałem z przyjacielem parę godzin na temat uzdrawiania: kładziesz ręce, wzywasz Jezusa i choroby nie ma. Po prostu. Takie rzeczy się dzieją. Skoro Jezus zapowiedział, że będą się działy, to trudno się dziwić, że tak jest. A jednak się dziwimy. Kościoły na Mszach uzdrowieniowych pękają w szwach. Ale pękają też przychodnie lekarskie i apteki. Jezus uzdrawia, ale nie zawsze. Tak myślimy. Dlaczego? Chce, byśmy byli chorzy? Nie wierzę. Chce, byśmy uwierzyli, że może nas uzdrowić. To jest klucz do wszystkiego. Nałożenie rąk i słowa modlitwy to za mało. Jezus zapowiedział apostołom, że będą im towarzyszyć znaki: wyrzucanie złych duchów i uzdrawianie. Zaznacza jednak: „tym, którzy UWIERZĄ”. Proste? Proste.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.