Podczas weekendowych wyborów w Nigerii nie zadziałały niektóre czytniki kart wyborczych, mające zapobiec oszustwom.
Dotychczasowy prezydent Nigerii Goodluck Jonathan stoi przed ciężkim wyzwaniem ze strony swego kontrkandydata na urząd prezydenta, Muhammadu Buhari. Buhari, reprezentant islamskiej północy sprawował już prezydenturę w latach 1983-1985, którą objął w wyniku zamachu stanu. Obecnie on i stojący za nim All Progressives Congress (APC) stanowią poważną konkurencję dla dotychczasowego rządu.
Wstępne wyniki najnowszych, przeprowadzonych w sobotę i niedzielę wyborów w Nigerii, mają być znane we wtorek.
Weekendowe wybory nie obyły się bez zakłóceń. W sobotę Boko Haram zaatakowała lokale wyborcze w stanie Bauchi, gdzie doszło do wymiany ognia między islamistami a siłami ochrony. Problemy nastąpiły również z mającymi ułatwić wybory elektronicznymi czytnikami kart.
Prezydent Jonathan, był pomiędzy tymi osobami, których rejestracja do głosowania została odrzucona, przez urządzenia mające zapobiegać oszustwom wyborczym. Przedstawiciele rządzącej od 1999 roku Peoples Democratic Party (PDP) nazwali zaistniałą sytuację "ogromnym wstydem narodowym".
Szef komisji wyborczej Attahiru Jega, twierdzi, że tylko niewielka część ze 150 tysięcy urządzeń nie pracowała jak należy.
Obecne wybory prezydenckie i parlamentarne, zaplanowane uprzednio na luty, zostały przeniesione ze względu na wcześniejsze ataki Boko Haram.
W niedziele w nigeryjskich kościołach modlono się o pokojowy przebieg głosowania. Nie obyło się jednak bez zamieszek w południowej części Rivers State, gdzie tysiące osób protestowało przeciw rzekomym zabójstwom przedstawicieli opozycji i nieprawidłowościom wyborczym.
Wyborcy wybierali również przedstawicieli do izby reprezentantów i senatu.