Ojciec Damian przyznał się w homilii, że jego współbrat o. Antoni Pośpiech przyśnił mu się po śmierci i uspokoił, że jest tam, gdzie miał dotrzeć!
O. Antoni odszedł w wigilię uroczystości Zwiastowania Pańskiego, 24 marca. Żegnali go 27 marca u oblatów na Koszutce - po 33 latach pracy duszpasterskiej w Katowicach - prowincjał zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej o. Antoni Bochm z licznymi współbraćmi, arcybiskup senior Damian Zimoń, kapłani diecezjalni, siostry zakonne oraz wielu wiernych świeckich. Pochowany został na cmentarzu w Katowicach-Bogucicach.
Dzisiaj Droga Krzyżowa ulicami Katowic. O. Antoni, jak co roku, miał prowadzić stację przy kościele garnizonowym...
Tak naprawdę, nawet trudno się smucić, że o. Antoni umarł... Taki był "świetlisty" już za życia, jakby już jedną nogą - tam! Nie znałam go osobiście. To jednak jakby nie miało znaczenia. Budził zaufanie i pewnego rodzaju czułość - gdy widziało się go podchodzącego do ołtarza ze swoim nieodłącznym niebieskim zeszytem w ręce. Tam pewnie zapisane miał intencje mszalne, może jakieś myśli, adresy? Jego współbracia wiedzą więcej. Mnie ten zeszyt, bodajże z Maryją na okładce, przypominał mój własny pierwszy zeszyt do religii - zeszyt kilkuletniej dziewczynki przygotowującej się do Wczesnej Komunii Świętej. O. Antoni - sędziwy kapłan - nie wstydził się z takim zeszytem iść do ołtarza…
I drugi charakterystyczny rys. Nieraz uczestniczyliśmy z mężem w Eucharystii celebrowanej przez o. Antoniego, wcześniej w kościele garnizonowym, a ostatnio u ojców oblatów. Był szczególnie wyczulony na Msze za zmarłych i zawsze dziękował rodzinie w imieniu zmarłego, że zamówiła tę Mszę. A dziękował w taki ciepły sposób - że chyba te rodziny naprawdę czuły wdzięczność swoich bliskich zmarłych! Jednocześnie te słowa o. Antoniego uświadamiały nam wartość Eucharystii w intencji zmarłych i tajemnicę Świętych Obcowania.
I jeszcze jedno. Pewien kapłan wyznał mi, że o. Antoni jest jego spowiednikiem. Ta informacja tylko potwierdziła to, co czułam – że o. Antoni jest kapłanem prawdziwie na wzór Serca Jezusowego. Potwierdziły to również słowa homilii jego współbrata, o. Damiana Dybały podczas Mszy św. pogrzebowej u oblatów na Koszutce. Oto obszerne fragmenty tej refleksji o życiu śp. o. Antoniego Pośpiecha.
Homilia
Michał Anioł zwierzył się pewnej hrabinie: - Mam już 86 lat i ufam, że wkrótce Bóg weźmie mnie do siebie. - Ach, jest Pan zmęczony życiem? - zapytała. - Nie! - odparł artysta. - Jestem właśnie stęskniony do życia.
Siostry i bracia! Uczestniczymy w pogrzebie o. Antoniego. Człowieka o wielkim sercu, który jak Michał Anioł tęsknił do życia.
Spójrzmy wraz z o. Antonim na dzisiejszą liturgię słowa. „Nikt z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie. Jeżeli bowiem żyjemy, żyjemy dla Pana”. Całe życie o. Antoniego było dla Boga. Zobaczmy, jak pięknie Mu służył.
Co charakteryzowało o. Antoniego? Eucharystia i konfesjonał.
Ileż, Ojcze Antoni, tych Mszy odprawiłeś? Ilu ludzi wyspowiadałeś?
Lubiłeś odprawiać Mszę św. zwłaszcza o 6.00. Zawsze pobożnie i z wielkim namaszczeniem.
Konfesjonał był tym drugim miejscem, gdzie można było Cię spotkać. Wielu ludzi zaczepiało mnie na ulicy i pytało: „Kiedy będzie w konfesjonale o. Antoni?”. A ja byłem dumny, że mam takiego współbrata.