Mariola i Piotr Wołochowiczowie, ewangelizatorzy z polskiego oddziału Fundacji "Misja Służby Rodzinie", radzili, jak wychować wierzące dzieci.
U początku spotkania w kościele pw. NMP Bolesnej przy ul. Tatarakowej we Wrocławiu pojawił się... król Jan III Sobieski, a także jego ojciec. – Dla mentora swoich synów przygotował on szczegółowe instrukcje dotyczące wychowania. Miał dokładnie określony program wychowawczy. Czy ty masz taki plan dla swojego dziecka? – pytali prelegenci.
Jego brak czy brak jego realizacji może sprawić, że w życiu dziecka zrealizują się programy, które wobec niego mają inne niż rodzice osoby czy instytucje. Takich „alternatywnych” wobec rodzicielskiego planów nie brakuje – w kwestiach finansowych, konsumpcyjnych (wychowanie człowieka, na którym da się zarobić), religijnych, prawnych, medycznych, w tym dotyczących choćby edukacji seksualnej. – Celem programu wychowawczego wierzących rodziców jest obdarzenie dziecka miłością, ukierunkowanie jego potencjału na chwałę Bożą, na sprawy Jego królestwa – wyjaśniali, dodając, że osiąga się to przede wszystkim przez pokazanie mu „pasji dla Pana”. Dziecka bowiem nie można „pchać” przymusem w jakąś stronę, ale przede wszystkim go „pociągać” swoim przykładem.
Państwo Wołochowiczowie podkreślali jednocześnie konieczność konsekwentnego stawiania konkretnych wymagań: – Jeszcze jakiś czas temu świat wyglądał tak, że środowisko sąsiedzkie, mniej lub bardziej wierzące, trzymało pewne standardy. Ogólnie przyjmowane normy moralne stanowiły pewne zewnętrzne rusztowanie, które wspierało rodziców w wychowaniu dzieci. Obecnie coraz częściej wokół naszych domów „wybijają fekalia”. Co zrobić? Podwyższyć progi domu – mówili.
Wyjaśniali, że najpierw trzeba dać dzieciom pewną ogólną „krzepę duchową”, by mogły funkcjonować także w środowisku nieprzyjaznym Bogu i Jego prawu. Błędem jest np. pozwalanie gimnazjaliście na posiadanie telefonu z dostępem do internetu czy na zamykanie się w swoim pokoju z komputerem mającym dostęp do sieci. Powinien korzystać z niego w ogólnodostępnym pomieszczeniu, by starsi mogli widzieć, z jakich treści korzysta. – Inaczej wystawiamy dziecko na, być może zbyt wielkie dla niego, pokusy. Nie wyobrażamy sobie, ilu gimnazjalistów jest uzależnionych od pornografii – wyjaśniali.
Jako czynniki sprzyjające wychowaniu wierzących dzieci, państwo Mariola i Piotr wymienili: przebywanie w domu z dziećmi, gdy są małe i najbardziej chłonne, niezaniedbywanie z lenistwa korygowania ich, modlitwa za nie, dbanie o autentyczność chrześcijańskiego życia w rodzinie, wieczorne czytanie – by zasypiały z głową wypełnioną budującymi treściami. – Ważne jest także dbanie o to, by życie wychowanków było atrakcyjne i radosne, żeby nie miały poczucia, że jako dzieci wierzących rodziców „mają gorzej” niż potomkowie niewierzących – mówili, podpowiadając również zabieganie o to, by miały wierzących przyjaciół, należały do wspólnot.
Pani Mariola wspomniała o dobrym rodzinnym zwyczaju dziękowania Bogu za wszystko oraz o roli Biblii. Państwo Wołochowiczowie mają osobne Pismo Świętej w samochodzie, osobne w kuchni; każdy z nich ma swój własny egzemplarz. Ich rodzina jest wręcz złakniona słowa Bożego.
Sobotnie spotkanie zorganizował Ruch Światło–Życie – wspólnota „On Jest” razem z parafią NMP Bolesnej na wrocławskim Strachocinie. Prelegenci żyją w małżeństwie od 33 lat, mają troje dzieci, są tłumaczami, autorami poradników i publikacji dotyczących odnowy biblijnej oraz chrześcijańskiego wychowania i życia rodzinnego.
Polub nas, a nie przegapisz żadnej naszej informacji: