Nasze badania to praca ratunkowa. Trzeba ocalić wspomnienia Sybiraków, póki z nami są - mówi dr Hubert Chudzio, dyrektor Centrum Dokumentacji Zsyłek, Wypędzeń i Przesiedleń w Krakowie.
Książkę "Pokolenia odchodzą" wydaną przez centrum z okazji 75. rocznicy pierwszej wywózki Polaków z Kresów przez NKWD, od dziś znaleźć można w księgarniach. I choć to praca naukowa, a nie powieść historyczna, to powinna stać się lekturą obowiązkową dla młodego pokolenia Polaków.
Książka jest bowiem owocem pracy studentów działających w centrum, i zapisem rozmów, jakie odbyli z Sybirakami mieszkającymi w Nottingham w Wielkiej Brytanii. Ich wspomnienia są wstrząsającym i poruszającym świadectwem czasów zsyłek, o których w szkołach się nie mówi.
Barbara Boguska (z domu Krupa) urodziła się w 1929 r. w Sokalu, w dawnym województwie lwowskim. 10 lutego 1940 r. została wywieziona w głąb Związku Sowieckiego, do obwodu archangielskiego. Tam zmarli jej rodzice, a ona trafiła do sierocińca i z nim w 1942 r. opuściła Związek Sowiecki. Przez Iran dostała się do Palestyny, gdzie rozpoczęła naukę w Szkole Młodszych Ochotniczek w Nazarecie. W 1948 r. 19-letnia Barbara, wraz z innymi uczennicami, została przeniesiona do Wielkiej Brytanii, gdzie mieszka do dziś.
"10 lutego 1940 r. o godzinie 3 w nocy, dwóch enkawudzistów, Żyd z czerwoną opaską i Ukrainiec, wpadli do nas i zawołali: «Sabierajsie!», czyli: «Pakujcie się!» Ale gdzie? Na podwody, na sanie. Noc i wiozą nas w nieznane. To było straszne - byłam jedenastoletnim dzieckiem. Chyba sześć tygodni wagonami bydlęcymi podróżowaliśmy. Małe okienko, a w środku 80 osób. To, co wzięliśmy ze sobą, na trochę nam starczyło - to nie byliśmy głodni. Dziura była zrobiona, bo nie było ubikacji. (…) Mróz był niesamowity. Wiedzieliśmy, że jedziemy w głąb Syberii, ale gdzie i po co - nie. To było straszne. (…) Archangielska obłast’ - tego się nie zapomni do końca życia. Rodzice od razu się wykończyli - z głodu, pracy, z zimna. Ludzie umierali jak muchy. Dzieci z głodu umierały matkom na rękach..." - wspomina pani Barbara. Tym, o czym dziś najbardziej marzy, to powrót w rodzinne strone. By przed śmiercią zdążyła raz jeszcze zobaczyć uliczkę, po której chodziła jako dziecko.
Centrum Dokumentacji Zsyłek, Wypędzeń i Przesiedleń działa przy Uniwersytecie Pedagogicznym w Krakowie. Powstało w 2004 r., jako Koło Naukowe Historyków.
Z czasem prace prowadzone przez koło zaczęły się jednak rozrastać. Gdy studenci mieli już spisanych 150 relacji przesiedlonych Sybiraków, rozpoczęli planowanie kolejnych misji specjalnych, i - jak się okazało - końca wypraw do różnych krajów, w których mieszkają Polacy-Sybiracy - nie było widać. Zaufanie, jakie zdobywali u tych ludzi, procentowało, a zbierany materiał badawczy przerastał ich najśmielsze oczekiwania.
Centrum - jako jednostka naukowa - formalnie zaczęło działać 1 marca 2011 r.
Od tego czasu młodzi historycy-zapaleńcy pod kierunkiem dr. Huberta Chudzio odwiedzili jeszcze Sybiraków mieszkających w Nottingham, Bradford, Leeds, Birmingham, Coventry i Stoke-On-Trent.
Wszędzie prowadzili długie rozmowy, zbierali dokumenty, zdjęcia - wszystko to, co trzeba ocalić od zapomnienia.
- Nasz projekt badaczy został zaakceptowany przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego i dziś jesteśmy już jednostką ministerialną, dofinansowaną z budżetu państwa - cieszy się dr Chudzio.
Jak dodaje, praca centrum ma ogromną wartość i trzeba się z nią spieszyć, bo z roku na rok Sybiraków jest coraz mniej, a historie, którymi chcą się podzielić, powinny ujrzeć światło dzienne.
- Oni powoli od nas odchodzą, więc zależy nam, by zdążyć na czas. Bo to nie jest praca, którą można wykonać za pięć lat, jak będziemy mieli czas, ale teraz już, póki Sybiracy żyją. Mnie najbardziej wzrusza widok tych ludzi, którzy spotykają się z nami. Ocierają łzy i mówią, że tyle lat czekali, by ktoś się nimi zainteresował. Wiele z takich spotkań było możliwych dzięki pomocy polskich kapłanów pracujących w Wielkiej Brytanii - opowiada Hubert Chudzio.