Przeprowadzone po zamachu na paryską redakcję „Charlie Hebdo” badania nastrojów społecznych w Turcji wykazały, że wydarzenia te wpłynęły na wzrost przyzwolenia na użycie przemocy w obronie obrażanych wartości islamu.
Co piąty Turek stwierdził, że w pewnych, określonych okolicznościach, gdy ma miejsce drastyczna obraza uczuć religijnych, użycie przemocy wobec sprawców takich działań jest uzasadnione. Tak wynika z przeprowadzonych w całym kraju badań tureckiego ośrodka badań opinii społecznej „Metropol”. Wyniki pokazują także na rosnące poczucie zawodu i obcości muzułmanów wobec Zachodu. W roku ubiegłym użycie przemocy wobec obrażających wartości religijnych akceptowało jedynie 13 proc. badanych, obecnie ta liczba wzrosła do 20 proc. Jednak 49 proc. badanych wypowiedziało się przeciwko penalizacji obrazy uczuć religijnych, choć ponad 43 proc. było za karnym ściganiem sprawców takich działań. Nadal większość (71 proc.) opowiada się za utrzymaniem świeckiego charakteru tureckiego państwa i jest przeciwna temu, aby instytucje religijne odgrywały istotną rolę w życiu publicznym.
Co ciekawe, blisko połowa badanych nie wierzy, aby atak w Paryżu był dziełem wyłącznie islamskich fanatyków. Powszechna jest opinia, że masakra w redakcji „Charlie Hebdo” była możliwa dzięki przyzwoleniu bądź pomocy zachodnich służb specjalnych, które w ten sposób chciały podsycić antyislamskie nastroje w Europie. Badani najczęściej przy tym wskazywali nie na francuskie służby, ale amerykańskie bądź izraelskie.
Ponad 60 proc. jest przekonanych, że konflikt pomiędzy światem islamu a Zachodem jest trwały, gdyż wynika z zupełnie innej hierarchii wyznawanych wartości. Jednocześnie większość (55 proc.) uważa, że Zachód szykuje się do kolejnej „krucjaty” przeciwko krajom islamskim i zagraża wartościom reprezentowanym przez islam. Choć jednocześnie tylko 25 proc. jest przekonanych, że zgodne współżycie między chrześcijanami i muzułmanami w ogóle nie jest możliwe.