Do godz. 13 w środę przerwano rozmowy w sprawie postulatów strajkujących górników Jastrzębskiej Spółki Węglowej (JSW). W trwającym w nocy z wtorku na środę kolejnym spotkaniu uczestniczyli m.in. mediator, przedstawiciele związków zawodowych i zarządu spółki.
Przebieg negocjacji, mediator, b. wicepremier i b. minister pracy Longin Komołowski określił jako "dobry w sensie przebiegu atmosfery, natomiast męczący, długi - ze względu na tematykę".
Krzysztof Łabądź z Sierpnia '80 powiedział dziennikarzom, że "na razie nie można mówić o zbliżeniu stanowisk". "Zobaczymy, co się będzie działo na kolejnym spotkaniu" - powiedział związkowiec.
Komołowski dodał, że była to rozmowa o tym, "jakimi drogami można by ten program cięć płacowych zmniejszyć". Rozmawiano m.in. o różnych składnikach majątkowych, decyzjach inwestycyjnych, kwestiach wydobycia.
Jak ocenił mediator, "strony wyjaśniły sobie bardzo wiele; podsumowujące wystąpienia stron były bardzo obiecujące". "Natomiast, jak moja praktyka dowodzi, od słów do zapisu jest czasami długa droga, więc zobaczymy" - mówił.
Komołowski poinformował, że strony umówiły się na kolejne rozmowy w środę, mają się one rozpocząć o godz. 13. "Będzie przedstawiony ze strony zarządu nowy jeszcze materiał, który uwzględni dzisiejszą dyskusję. Mam nadzieję, że od tego momentu zaczniemy już spisywać jakiś kształt porozumienia" - podkreślił b. minister i dodał: "apeluję też do stron (...), żeby już przygotowywać swoje projekty porozumienia, żebyśmy potem mogli to skonfrontować".
Po trwających ok. 6 godzin rozmowach związkowcy również opuścili siedzibę JSW. "Efekty na razie są takie same jak na początku, czyli przedstawiamy swoje argumenty; zarząd odpowiada na pytania, które złożyliśmy" - powiedział Łabądź.
Na pytanie, czy dojdzie do zbliżenia stanowisk, związkowiec z Sierpnia '80 odpowiedział, że ma taką nadzieję. Dodał też, że "protest trwa i będzie trwał". "Jedziemy do górników przekazać im, że na tę chwilę nie ma żadnych uzgodnień" - dodał Łabądź.
Rozmowy miały rozpocząć się w siedzibie JSW we wtorek o godz. 19. Opóźniły je o ok. dwie godziny starcia uczestników demonstracji, która odbywała się w tym czasie przed budynkiem spółki, z policją. Demonstracja zgromadziła ok. tysiąca osób, w tym wiele bardzo agresywnych. Funkcjonariusze użyli broni gładkolufowej i gazu.
Demonstrujący kilkukrotnie atakowali ochraniających budynek policjantów, rzucając m.in. petardy, świece dymne, butelki, kamienie i inne ciężkie przedmioty. Część osób atakujących policjantów była zamaskowana, niektóre miały na sobie barwy różnych klubów sportowych.
Związkowcy apelowali, by nie utożsamiać ich akcji protestacyjno-strajkowej z wieczornymi wydarzeniami przed spółką. Ich przedstawiciele mówili m.in., że "każdą burdę należy potępić". Sugerowali, że manifestacja to niezależna od nich inicjatywa mieszkańców Jastrzębia-Zdroju i okolic. Wskazywali na inicjatywy zwoływane na portalach społecznościowych.
"Nie jest to dobry sposób prowadzenia dialogu, robienie takiego nacisku, wywoływania takich burd w momencie kiedy sytuacja jest naprawdę poważna, kiedy ważą się losy spółki, kiedy ważą się losy 26 tys. zatrudnionych w spółce, kiedy chcemy wdrażać program oszczędnościowy, kilku liderów związkowych zapowiada, że lud jest żądny krwi, że lud chce głowy prezesa. Sprowadza się kibiców, którzy nie wiadomo dlaczego tutaj się znaleźli" - mówił po starciach prezes JSW Jarosław Zagórowski.
Rzecznik Wspólnej Reprezentacji Związków Zawodowych w JSW Piotr Szereda powiedział, że "żadna ze stron organizacji związkowych nie organizowała dzisiaj (wtorek-PAP) tej pikiety czy manifestacji, czy rozruchów pod Jastrzębską Spółką Węglową". "Nie było górników" - powiedział. Jego zdaniem niektórzy młodzi chcieli się "wyżyć". "Tego nie pochwalamy" - dodał.
Według policji w starciach uczestniczyło ok. tysiąca osób. Jastrzębska policja otrzymała wsparcie z innych jednostek, łącznie w akcji było ok. 200 policjantów.
Rzeczniczka policji w Jastrzębiu-Zdroju Magdalena Szust dodała, że zatrzymano ok. 10 osób. Nie podała informacji nt. liczby osób rannych, ale zaznaczyła, że nie mają one "poważnych obrażeń". "Wśród osób rannych nie ma policjantów" - mówiła Szust. Policja będzie przeglądać materiał filmowy z tych zajść.
We wtorek, w ciągu dnia, akcję poparcia dla protestujących załóg JSW zorganizował Międzyzwiązkowy Komitet Protestacyjno-Strajkowy Regionu Śląsko-Dąbrowskiego. W regionie odbyły się blokady ważnych dróg i wiece.
Bezterminowy strajk w kopalniach JSW trwa od środy 28 stycznia. Wcześniej zarząd tej spółki ogłosił plan oszczędnościowy, przekonując, że jest on konieczny, aby trwale poprawić kondycję firmy. Pierwsze rozmowy związków i zarządu spółki z udziałem mediatora, b. wicepremiera i b. ministra pracy Longina Komołowskiego rozpoczęły się w poniedziałek.
Plan oszczędnościowy w spółce przewiduje m.in. zamrożenie płac w 2015 r., zmniejszenie deputatu węglowego, rezygnację z dopłat do zwolnień lekarskich (zgodnie z kodeksem pracy pracownikowi przysługuje 80 proc. wynagrodzenia, JSW dopłaca pracownikom pozostałe 20 proc.) oraz uzależnienie wypłaty czternastej pensji od zysku firmy.
Zarząd zapowiedział też pierwotnie, że czternastka za 2014 r. miałaby być rozłożona na raty. W poniedziałek podał jednak, że chcąc zrealizować wypłatę do 15 lutego, od dłuższego czasu gromadzi na ten cel środki. "Nie jest to łatwe, gdyż jest to kwota wyższa niż wypłata, a każdy dzień strajku to utrata przychodów rzędu ok. 27 mln zł. Im dłużej liderzy związkowi przedłużają nielegalny strajk, tym bardziej zagrożona jest wypłata czternastki" - przestrzegła w poniedziałkowym oświadczeniu spółka.
Prócz tego, w ramach planu oszczędnościowego, zarząd chciał zrezygnować z przewozów pracowniczych, naliczania odpisu na zakładowy fundusz świadczeń socjalnych dla emerytów i rencistów. Chciałby również płacić za pracę w soboty i niedziele zgodnie z kodeksem pracy, a nie - jak obecnie - z korzystniejszymi dla pracowników regulacjami wewnętrznymi. Zmniejszony ma zostać również deputat węglowy - z obecnych 8 ton dla wszystkich do 4 ton dla pracowników dołowych i 2 ton dla pracujących na powierzchni.
Związki m.in. żądają odwołania zarządu JSW, któremu zarzucają nieudolność i powołania nowego (jak przyznają związkowcy, postulat ten w praktyce dotyczy jedynie prezesa Zagórowskiego). Oczekują wycofania decyzji o wypowiedzeniu trzech obowiązujących w spółce porozumień zbiorowych (dot. deputatu węglowego, wzrostu stawek płac oraz zawartego przed debiutem giełdowym JSW), a także objęcia pracowników kopalni Knurów-Szczygłowice zasadami, jakie obowiązują pracowników pozostałych kopalń firmy. Domagają się też likwidacji spółki JSW Szkolenie i Górnictwo i przyjęcie tam zatrudnionych do JSW.