Polska Razem przygotowała projekt ustawy ws. sprzedaży tabletki "dzień po". Zakłada ona zniesienie obowiązku dla lekarzy i farmaceutów "uczestniczenia w obrocie" tymi tabletkami oraz zakaz ich reklamowania.
Jarosław Gowin poinformował w środę w Rzeszowie, że na najbliższym posiedzeniu Sejmu PR będzie zbierać wśród parlamentarzystów podpisy pod projektem ustawy. Wkrótce ma zapaść decyzja, czy złożenie projektu będzie inicjatywą poselską, czy senacką.
Inicjatorzy projektu ustawy zapowiedzieli na środowej konferencji prasowej w Rzeszowie, że chcą zebrać podpisy od parlamentarzystów z wszystkich ugrupowań, niezależnie od ich przynależności politycznej. "Chcielibyśmy zbudować wokół tego projektu możliwie jak najszersze porozumienie. () Mam nadzieję, że znajdziemy sprawiedliwych we wszystkich klubach" - powiedział Gowin.
Przypomniał, że w miniony poniedziałek radni sejmiku woj. podkarpackiego jednogłośnie przyjęli apel do Ministerstwa Zdrowia i parlamentarzystów, w którym sprzeciwiają się wprowadzeniu do sprzedaży tabletki "dzień po" bez recepty.
Senator Kazimierz Jaworski dodał, że zamiarem inicjatorów projektu jest jego przeprowadzenie "ponad szyldami".
W projekcie ustawy czytamy, że "pracownicy medyczni w Polsce nie będą mieli obowiązku uczestniczyć w obrocie i wypisywaniu recept na wyroby lecznicze, jeśli mają być używane jako środki antykoncepcyjne lub środki wczesnoporonne". Ponadto inicjatorzy projektu chcą, aby środki te nie mogły być reklamowane. "Być może było tak, że dyrektywa wykonawcza Komisji Europejskiej, od której wszystko się zaczęło, była wydana w jednym tylko celu. Środki miały być sprzedawane bez recepty, by można było je reklamować. Jeśli tak, należy to po prostu uniemożliwić" - czytamy w projekcie.
Zdaniem Gowina dyskusja dotycząca sprzedaży tabletki "dzień po" jest zabiegiem politycznym partii rządzącej, aby odwrócić uwagę społeczeństwa od istotniejszych, nierozwiązanych problemów. Przypomniał, że KE nie nakazuje państwom członkowskim wprowadzenia do swobodnej sprzedaży tych tabletek, ale stwarza taką możliwość.
"Dlaczego rząd Ewy Kopacz, w końcu lekarza, decyduje się na krok tak drastyczny, który może spowodować całą masę ludzkich tragedii? Otóż nie ma wątpliwości, że w sytuacji, w której rząd nie jest w stanie dostarczyć chleba, skutecznie zrestrukturyzować górnictwa, wyjść naprzeciw trudnemu położeniu tzw. frankowiczów, () próbuje zaoferować Polakom igrzyska" - ocenił Gowin.
Obecni na konferencji przedstawiciele środowisk farmaceutycznego i ginekologicznego odnieśli się z uznaniem do projektu ustawy.
"Dla nas to bardzo ważne, abyśmy nie musieli wydawać z apteki preparatów, które są skierowane przeciwko życiu. Chciałbym z całą mocą podkreślić, że ta tabletka, o której toczy się dyskusja, nie jest tabletką, która wyleczyłaby jakąkolwiek chorobę" - powiedział Jacek Brodziński z Okręgowej Rady Aptekarskiej w Rzeszowie.
Ginekolog-położnik Witold Skręt zaznaczył, że nie ma badań dotyczących skutków ubocznych stosowania tabletki przez osoby poniżej 18. roku życia. "Nie wiemy, jakie skutki długotrwałe wywoła tabletka, jeżeli sięgną po nią dziewczyny 15-, 16-letnie" - dodał Skręt.
- Nawet Unia Europejska rozróżnia między używaniem wyrobów leczniczych jako leków, a więc do leczenia ludzi, a używaniem tych samych środków w innych celach, jako środków antykoncepcyjnych i wczesnoporonnych. W tym drugim zakresie Unia pozostawia wolność poszczególnym krajom regulowania w prawie wewnętrznym zgodnie z wolą danego narodu. Już dawno powinniśmy byli tak właśnie zrobić - ocenił sen. Jaworski.