publikacja 22.01.2015 06:47
Przed cudownym wizerunkiem Matki Bożej Dobrej Śmierci wymodlono już niezliczone łaski. Niegasnący kult dziś owocuje. Kard. Kazimierz Nycz nałoży Madonnie i Dzieciątku złote korony.
Ks. Wiesław Kądziela w zakrystii kościoła seminaryjnego na Krakowskim Przedmieściu otwiera grubą księgę łask i cudów, których doświadczyli w ostatnich latach wierni przed wizerunkiem Matki Bożej. Tytuł niezwykłego obrazu może mylić. Bo Matka Boża wysłuchuje nie tylko próśb o dobrą śmierć. Na tabliczkach wotywnych przy klęcznikach przed Madonną z Dzieciątkiem jest kilkadziesiąt tabliczek: "Paweł odzyskał zdrowie. Rafał 2001 r.", "Matko Boża, Ty wiesz za co Ci dziękuję. Danuta", "Najlepszej z Matek, za ratunek dziękuję. EJS", "Dziękujemy Ci, Matko za narodziny Krystiana. Ewa i Leszek, 1998 r.", "Dziękuję Ci, Matko, za ocalenie życia. Módl się za mną teraz i w godzinie śmierci. Ks. Marian Paź, 1999 r.".
Tomasz Gołąb /Foto Gość
Matka Boża wita wszystkich wchodzących do kościoła. Jest pierwszym obrazem na który pada wzrok wchodzących do pokarmelickiej świątyni. – Jakby otwierała wszystkim drzwi Królestwa niebieskiego, pokazując na swojego Syna – mówi ks. Wiesław Kądziela.
Do świątyni karmelitów przy Krakowskim Przedmieściu trafiła 350 lat temu. Najprawdopodobniej obraz stanowił łup z czasów wojen króla Jana Kazimierza na terenach dzisiejszej Ukrainy. Monarcha, skądinąd wielki czciciel Maryi, miał go podarować prefektowi mennicy królewskiej, a ten z kolei swojemu synowi: o. Innocentemu od świętego Mikołaja, karmelicie bosemu z powstałego trzydzieści lat wcześniej klasztoru przy Krakowskim Przedmieściu. Otoczony kultem, w 1843 r. został ozdobiony koronami i sukienkami, ale spłonął w ostatnich dniach Powstania Warszawskiego. Niemcom nie udało się wprawdzie wysadzić kościoła, ale wzniecony wówczas w szpitalu powstańczym pożar, strawił bezcenne dzieło. Podobno do piwnic przenieśli go sami wierni, gdy w drzwiach kościoła stanął pod koniec Powstania Warszawskiego niemiecki czołg z lufą gotową do wystrzału w kierunku ołtarza. Matka Boża ocaliła świątynię, swój wizerunek kładąc na ofiarę.
Liczne wota świadczą o żywym kulcie Matki Bożej Dobrej Śmierci
Tomasz Gołąb /Foto Gość
Na klęczniku brakuje już miejsca na kolejne tabliczki wotywne
Tomasz Gołąb /Foto Gość
W styczniu 1991 r. kard. Józef Glemp wyraził zgodę, by każdego 22 dnia miesiąca w kościele seminaryjnym odprawiana była Msza Święta wotywna o Matce Bożej Dobrej Śmierci, której liturgiczne wspomnienie przypada na tenże dzień października. W 2000 roku kościół został podniesiony do rangi sanktuarium Matki Bożej Dobrej Śmierci. Obok wizerunku umieszczono wota: przedwojenne i nowe, świadczące o nieustannym kulcie i miłości wiernych. Liczne inskrypcje wotywne ozdabiają klęczniki przed wizerunkiem.
Obraz przed nałożeniem koron biskupich. Dawny wizerunek spalił się w ostatnich dniach Powstania Warszawskiego
Tomasz Gołąb /Foto Gość
Ks. Wiesław Kądziela, który dba o rozwój kultu Matki Bożej Dobrej Śmierci marzy teraz, by spośród rosnącej liczby czcicieli wizerunku wskrzesić także istniejące tu już kiedyś Bractwo Matki Bożej Dobrej Śmierci.
Po prawie 25 lat obraz zostanie ozdobiony biskupimi koronami. Uroczystość odbędzie się 22 stycznia o godz. 18.30. Niezwykłość tego wydarzenia podkreśli oprawa muzyczna w postaci wykonania Mszy Koronacyjnej Wolfganga Amadeusza Mozarta przez orkiestrę, chór i solistów Uniwersytetu Muzycznego im. Fryderyka Chopina pod dyrekcją ks. Piotra Markisza.
redakcja@radioem.pl
tel. 32/ 608-80-40
sekretariat@radioem.pl
tel. 32/ 251 18 07