Co się dzieje? Pielgrzymka jakaś idzie? Ale dokąd? I o tej porze roku? I po co niosą taki duży krzyż?
Takie pytania można było usłyszeć, gdy krzyż - symbol Światowych Dni Młodzieży - był niesiony ulicami Katowic na plac Oddziałów Młodzieży Powstańczej. Na placu przed dworcem młodzi ludzie oraz osoby, które się przyłączyły, odmówiły Koronkę. Były również pieśn, w tym „Abba Ojcze”.
- Przez dwa tygodnie mieliśmy szansę być Janem, bo staliśmy przy krzyżu - mówił ks. Krzysztof Biela. A ks. Marcin Wierzbicki dodawał, że podczas pobytu symboli ŚDM w naszej diecezji wydarzyło się wiele dobrego. - Nie będę jednak wszystkiego wspominał, bo nie zdążylibyśmy na pociąg.
Punktualnie o 16.12 krzyż ŚDM odjechał do Gliwic.
- Chcieliśmy w oryginalny sposób przywitać symbole w naszej diecezji. Wpadliśmy na pomysł, aby z krzyżem pojechać pociągiem. Myślimy, że sama jego obecność będzie swojego rodzaju ewangelizacją - mówił ks. Artur Pytel, który wraz z grupą 25 osób przejął na placu przed dworcem krzyż.
- Niektórzy nie zauważyli, kiedy odjechała ikona. Od katedry szliśmy z samym krzyżem. Wizerunek Salus Populi Romani odjechał do Gliwic minibusikiem. Z symbolami ŚDM jestem bardzo emocjonalnie związana. Uczestniczyłam w Światowych Dniach Młodzieży dwukrotnie - w Kolonii w 2005 i w Madrycie w 2009 r. Byłam również wśród osób, które odbierały symbole w Rzymie od papieża. Podczas tych dwóch tygodni byłam na nocnym czuwaniu na Koszutce, przy areszcie, w Spodku oraz dziś przy pożegnaniu - mówiła Elżbieta Weber. Na koniec Ela wyraziła nadzieję, że symbole jeszcze nas odwiedzą.