Gdy jesteś pod kulami, liczy się tylko Bóg - mówią kapelani z ukraińskiego frontu.
Wojna z Rosją i separatystami we Wschodniej Ukrainie jest także wyzwaniem dla ukraińskich duchownych. Kościół prawosławny Kijowskiego patriarchatu oraz Kościół katolicki obu obrządków zorganizowały służbę kapelanów wojskowych, którzy są częścią ukraińskich sił zbrojnych. Mają wojskowe przydziały, pobierają żołd, podlegają swoim biskupom oraz przełożonym wojskowym.
Inny rodzaj służby wybrali duchowni oraz diakoni z Kościołów ewangelikalnych, które odgrywają na Ukrainie coraz większą rolę. Zaangażowały się w proces przemian na Majdanie, a później aktywnie broniły ukraińskiej suwerenności na Krymie oraz na Wschodniej Ukrainie. Ewangelicy byli także często pierwszą ofiarą represji na terenach opanowanych przez separatystów. W połowie roku Igor Sztorm, kapelan zboru ewangelickiego „Namiot Spotkań” ( w oryginale „Skinija”, co można także tłumaczyć, jako „Przybytek”) zarejestrował jako organizację pozarządową grupę o nazwie Batalion Kapelanów Wojskowych. Jej celem jest niesienie pomocy duchowej, medycznej oraz humanitarnej żołnierzom i ludności cywilnej w rejonach najcięższych walk.
Do grupy przyjmowani są duchowni, albo ludzie z teologicznym wykształceniem z różnych środowisk ewangelickich na Ukrainie. Wszyscy przechodzą specjalistycznie szkolenie medyczne, zgodnie ze standardami obowiązującymi w jednostkach NATO. Są to często ludzie z dużym doświadczeniem pracy w warunkach ekstremalnych. Wielu wcześniej pracowało więzieniach oraz obozach pracy. Sztorm przez kilka lat pracował na oddziale skazanych na dożywocie w ciężkim więzieniu karnym w Żytomierzu.
W tej chwili jednostka liczy 50 kapelanów – pastorów i diakonów z całej Ukrainy. Są wśród nich baptyści, metodyści, zielonoświątkowcy oraz przedstawiciele różnych wolnych Kościołów i wspólnot. Wszyscy są ochotnikami, nie pobierają żadnych pieniędzy od państwa. Za własne pieniądze kupują kamizelki kuloodporne oraz hełmy. Towarzyszą żołnierzom na najtrudniejszych odcinkach frontu, m.in. jednostkom specjalnym, które od kilku tygodni odpierają ataki wojsk rosyjskich i separatystów na terminal lotniska w Doniecku. Utrzymywani są przez wspólnoty parafialne, do których należeli. Część z nich, wynajmuje własne mieszkania, aby zdobyć środki na służbę kapelańską. Ma ona różne formy. Najczęściej są to 3 dniowe wyjazdy do punktów kontrolnych w rejonie, gdzie toczą się walki, albo tygodniowe wyjazdy do oddziałów na pierwszej linii frontu, głównie w rejonie Wołnowachy i Debalcewa oraz Stanicy Ługańskiej. Najbardziej doświadczeni kierowani są w rejon walk wokół lotniska pod Donieckiem. Sztorm w rozmowie dla portalu risu.org powiedział, że w ciągu 5 miesięcy kapelani napatrzyli się na śmierć, na trupy i ludzkie tragedie.
W takich warunkach, mówi, szczególnie ważne jest, aby ci którzy idą na śmierć, mieli obok siebie kogoś, kto się za nich modli. Na pytanie, czy różnice wyznaniowe nie są przeszkodą w ich pracy, Sztorm powiedział, że gdy człowiek znajduje się pod kulami, liczy się dla niego tylko Bóg, wszystkie inne sprawy, czy różnice wyznaniowe nie są ważne.