- Dla mnie niepojęta jest arogancja rządu - komentuje prof. Andrzej Barczak, ekonomista.
Ostre słowa na temat rządowego programu zmian w Kompanii Węglowej i zignorowaniu przez rząd strony społecznej padły 9 stycznia w Radiu eM. W jego katowickim studiu dyskutowali prof. Andrzej Barczak, ekonomista z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach, oraz dr Andrzej Grajewski z „Gościa Niedzielnego”. - Nie może być tak w normalnym kraju, że najpierw się ogłasza restrukturyzację w telewizji, a potem dopiero chce się rozmawiać ze stroną społeczną - mówił prof. Barczak. Dziwił się, że nie tylko strona społeczna, ale nawet samorządowcy zostali przez rząd zignorowani.
9.01.2015 Debata o górnictwie cz.1
9.01.2015 Debata o górnictwie cz.2
Fikcyjne konsultacje
Podał przykład prezydent Rudy Śląskiej Grażyny Dziedzic, która dowiedziała się o projekcie likwidacji kopalni na terenie swojego miasta z... telewizji. Tymczasem skutki tej decyzji oznaczają ogromne problemy dla samorządu. - Może być bardzo niedobrze, nie tylko dla górnictwa, ale dla całego Śląska - ostrzegał profesor. Ocenił, że w Kompanii Węglowej trzeba pilnie wdrożyć reformę, bo za miesiąc czy dwa może ona stracić płynność finansową, a wtedy wejdzie do niej syndyk. Rządowy program zupełnie nie uwzględnia jednak potężnych skutków, które uderzą w cały region. - Nie może być tak, że przedstawiciele rządu mają monopol na mądrość. Mądrych ludzi na Górnym Śląsku nie brakuje - powiedział, wskazując na branżę górniczą i jej zaplecze naukowe na wyższych uczelniach. - Oni w ogóle nie są zapraszani. Są ignorowani, bo przedstawiciel rządu uważa, że to, co zrobił, jest idealne i należy to stosować. Tak się w kraju demokratycznym nie rządzi.
Dr Andrzej Grajewski opowiedział z kolei, jak według jego informacji wyglądały konsultacje, które rząd - według własnych zapewnień - ze związkowcami prowadził. - Były to zarysy niedokładne, bo przewodniczący Kolorz [szef śląsko-dąbrowskiej „Solidarności”] miał w głowie inne nazwy kopalń, niż ostatecznie zostały ogłoszone do zamknięcia. Co innego, kiedy się siada przy Barbórce czy innych okolicznościach i mówi: „Sami widzicie, że tu trzeba jakieś kopalnie zamknąć, zrobimy to tak, żeby była osłona”. Takie gadanie trudno nazwać konsultacjami. Związkowcy mają rację, że powinny zostać ogłoszone założenia reformy, które następnie będą konsultowane. Zresztą tak to przewiduje ustawa o związkach zawodowych i szereg innych aktów prawnych - wskazał.
Obaj goście Radia eM wspominali o reformie premiera Janusza Steinhoffa w czasach rządów AWS, która miała o wiele większą skalę, bo dotyczyła 100 tysięcy ludzi i ponad 20 kopalń. Dr Grajewski przypomniał, że zanim została wdrożona, została precyzyjnie uzgodniona ze związkami zawodowymi. Poważne rozmowy ze związkowcami zaczęły się wtedy nawet zanim AWS doszedł do władzy. Profesor Barczak z kolei ubolewał, że reforma Steinhoffa nie została dokończona, bo zmienił się rząd i wstrzymał ją na poziomie trzech czwartych realizacji.
Warszawa nie chce słyszeć
Dr Grajewski mówił, że obecny rządowy projekt świadczy o oderwaniu elit od rzeczywistości i o braku całościowego oglądu problemu. Obaj goście radia przedstawiali wyliczenia, że likwidacja jednego miejsca pracy w górnictwie ma wpływ na pięć kolejnych w zakładach współpracujących z kopalniami.
Zdaniem dr. Grajewskiego, trudno mówić o trwałej nierentowności kopalń, także wśród tych wytypowanych do zamknięcia. W górnictwie są bowiem przecież cykliczne okresy koniunktury i dekoniunktury. Są kopalnie, które były w przeszłości zakwalifikowane jako trwale nierentowne, a wyszły na prostą i przynosiły przez następną dekadę spory zysk, jak np. KWK "Silesia". - Jakoś nikt nie liczy zysków, jakie górnictwo dawało do kasy państwa i były spokojnie konsumowane. Nikt nie mówi o fiskalizmie: są 22 podatki i parapodatki, które płaci przemysł węglowy w Polsce! – powiedział dr Grajewski, dodając, że nawet w zeszłym, deficytowym przecież roku górnictwo odprowadziło do budżetu państwa ogromną kwotę ponad 7 mld zł podatków. Zwrócił też uwagę, że mamy jedyne w świecie górnictwo głębinowe, które nie jest dotowane przez państwo. Inne kraje takie dotacje stosują, bo bezpieczeństwo energetyczne kosztuje. Węgiel rosyjski, który wypiera z rynku węgiel polski, jest tańszy, bo Rosja dotuje jego transport.
- Państwo nie sprawdza się jako właściciel - oceniał prof. Barczak. Na koniec dr Grajewski podkreślił, że samorządowcy koniecznie muszą zostać dopuszczeni do rozmów o restrukturyzacji górnictwa. - Oni powiedzą to, czego Warszawa nie chce słyszeć: że to nie jest tylko likwidacja jednego miejsca pracy, lecz nawet pięciu w niektórych miastach. Co to oznacza dla Bytomia, który ma 20-procentowe bezrobocie, jeśli zniknie ostatnia kopalnia? Powstanie sytuacja, że największym pracodawcą jest Urząd Miejski? Do tego chcemy doprowadzić Bytom, kiedyś serce przemysłu górniczego? To jest najbardziej dramatyczna konstatacja zmian, które nastąpiły na Górnym Śląsku po 1989 roku - powiedział.