W czterech kopalniach przeznaczonych do likwidacji protestuje już ok. 2 tys. osób.
Do protestu dołączają pracownicy zakładów, pracujący na powierzchni, głównie w administracji i na przeróbce. To ich, zgodnie z rządowym planem, głównie obejmą zwolnienia. Większość górników dołowych z likwidowanych kopalń ma być przeniesiona do innych zakładów. Górnicy i pracownicy powierzchniowi protestują przeciwko planom, jakie rząd ma wobec Kompanii Węglowej.
Dziś miało dojść do spotkania związków z zawodowych z Wojciechem Kowalczykiem, pełnomocnikiem rządu ds. restrukturyzacji górnictwa. Po czwartkowym spotkaniu Międzyzwiązkowego Komitetu Protestacyjno-Strajkowego Regionu Śląsko-Dąbrowskiego związkowcy zdecydowali, że nie pojadą do Warszawy.
- Możemy się spotkać, jeśli będziemy mieć gwarancję dialogu, możliwości współdecydowania - powiedział w rozmowie z katowickim "Gościem" Jarosław Grzesik, szef górniczej "Solidarności". - Myśleliśmy, że jesteśmy zaproszeni do konsultacji na etapie tworzenia planu naprawczego KW. Niespodziewanie został nam przedstawiony plan gotowy do realizacji.
Związkowcy podkreślają, że realizacja rządowego planu będzie miała bardzo negatywne skutki dla całego regionu. Przypominają, że miasta takie, jak Bytom, w których przed kilkunastu laty zlikwidowano kopalnie, do dzisiaj borykają się ze strukturalnym bezrobociem i innymi problemami społecznymi.
Podkreślają, że są otwarci na rozmowy dotyczące programu naprawczego KW, warunkiem jest jednak wycofanie się z deklaracji ogłoszonych przez rząd w środę. Są jednak zdania, że takie rozmowy powinny odbyć się na Śląsku.
Rządowe plany restrukturyzacji górnictwa oznaczają całkowitą zmianę Kompanii Węglowej w jej dotychczasowym kształcie. Poza likwidacją 4 kopalń ("Brzeszcze", "Sośnica-Makoszowy", "Pokój" i "Bobrek-Centrum") program zakłada przeniesienie 9 rentownych lub perspektywicznych kopalń do spółki celowej, nazwanej roboczo Nowa KW, i urynkowienie kosztów. Jedna z kopalń ma zostać wykupiona przez inwestora zewnętrznego - Węglokoks.