Na Ukrainie, Litwie, Białorusi na pomoc rodaków czeka ok. 120 kombatantów oraz ich rodziny. Wsparcie musi też dotrzeć do Polaków mieszkających w Mołdawii.
Podczas II wojny światowej walczyli o wolność Polski. Aresztowani przez Sowietów trafili do łagrów. Ci, którzy przeżyli, stali się żołnierzami wyklętymi. W Polsce zostali zapomniani, a w Związku Radzieckim byli represjonowani i traktowani jak wrogowie. Dziś wiele z tych starszych już i schorowanych osób żyje w skrajnie ciężkich warunkach, niektórzy cierpią głód i niedostatek. O żołnierzach AK i WiN, sybirakach i wszystkich, którzy dla ojczyzny nie żałowali sił i zdrowia, nigdy nie wolno zapomnieć. To właśnie z myślą o nich kilka lat temu powstała akcja "Rodacy - Bohaterom".
- Razem z mężem jeździliśmy często na Białoruś, do mieszkających tam Polaków, ale dopiero wtedy, 11 listopada 2009 r., dowiedzieliśmy się, że przy Związku Polaków na Białorusi działa Stowarzyszenie Żołnierzy AK, którego prezesem jest kapitan Wojska Polskiego, żołnierz AK i WiN, Weronika Sebastianowicz - wspomina Ilona Gosiewska, pomysłodawczyni tego przedsięwzięcia.
Pani Weronika powiedziała wtedy, że marzy, aby każda osoba ze stowarzyszenia dostała na święta paczkę. Wiosną 2010 r., przed Wielkanocą, na Białoruś pojechało pierwszych 200 "paczek pamięci", pełnych zapasów trwałej żywności, a ludzie, którzy włączyli się w akcję, utworzyli Stowarzyszenie "Odra - Niemen".
Stowarzyszenie działa we Wrocławiu, ale poprzez internet pomysł rozprzestrzenił się na całą Polskę. W grudniu 2011 r. dotarł do Krakowa, na jezuicką uczelnię - Akademię Ignatianum. Początkowo akcją zajmował się samorząd studencki, ale szybko zaczęło się w nią włączać coraz więcej osób. I tak jest do dziś, a liczba paczek, jakie z Krakowa wyjeżdżają na Wschód, z akcji na akcję (paczki organizowane są zarówno na Boże Narodzenie, jak i na Wielkanoc) zwiększa się. Rok temu było to 300 paczek, w tym roku organizatorzy chcieliby, by było ich 500.
Wszystko jednak zależy od dobrych serc mieszkańców Krakowa.