Sąd Okręgowy w Gliwicach wysłuchuje mów końcowych w trwającym od 6 lat procesie w sprawie katastrofy w rudzkiej kopalni "Halemba", gdzie w listopadzie 2006 r. w wybuchu metanu i pyłu węglowego zginęło 23 górników.
W wypadku 21.11.2006 r. zginęło 23 górników Henryk Przondziono /Foto Gość Jako pierwszy głos zabrał autor aktu oskarżenia prok. Wiesław Kużdżał. Domagał się kary 7 lat więzienia dla byłego dyrektora kopalni "Halemba" Kazimierza D. 8 lat pozbawienia wolności - także bez zawieszenia - oskarżyciel zażądał dla byłego szefa Działu Wentylacji w kopalni Marka Z. Dla pozostałych 15 oskarżonych prokurator domaga się kar od pół roku do 2 lat pozbawienia wolności w zawieszeniu oraz grzywny.
Prokurator Kużdżał przyznał, że proponowane przez niego kary są surowe, jednak powinny być przestrogą dla wszystkich odpowiadających za bezpieczeństwo w kopalniach. W swojej mowie wymieniał zaniedbania, które doprowadziły do tragedii w "Halembie" - ignorowanie informacji o zagrożeniu metanowym, oszukiwanie kopalnianych czujników, nakazywanie prowadzenia prac za wszelką cenę, fałszowanie dokumentacji i próbek pyłu węglowego, brak stref zabezpieczających przed wybuchem pyłu węglowego.
Jego zdaniem, główni oskarżeni mieli pełną wiedzę o zagrożeniu w kopalni. Zdawali sobie też sprawę, jakie może ono nieść skutki, lecz - mimo to - godzili się na prowadzenie prac w takich warunkach, przy przekroczonych dopuszczalnych stężeniach metanu. - Inni pracownicy podporządkowywali się dyrektorowi i szefowi Działu Wentylacji, obawiając się o pracę - dowodził prokurator.
Z kolei mecenas Antoni Boczek, obrońca głównego oskarżonego - byłego szefa Działu Wentylacji Marka Z., wniósł przed gliwickim sądem o uniewinnienie swojego klienta. Uważa bowiem, że przyczyną tego i innych wypadków w kopalniach jest zły system zarządzania branżą. - Ten system jest coraz bardziej niewydolny - powiedział mec. Boczek, dodając, że jego ofiarami są zarówno poszkodowani w wypadku, jak i oskarżeni. Przypomniał też, że po tragedii w "Halembie" w polskich kopalniach doszło do innych poważnych wypadków. Wyraził opinię, że rozgłos w mediach negatywnie wpłynął na prawo do obrony oskarżonych, a opinia społeczna została zmanipulowana. Dodał też, że wpływ na przebieg śledztwa miało także to, kto wówczas stał na czele resortu sprawiedliwości (ministrem sprawiedliwości był w tym czasie Zbigniew Ziobro). Zaznaczył, że jego klient spędził ponad rok w areszcie, co jest rzadko spotykanie, zwłaszcza w przypadku osoby o nieposzlakowanej opinii. Obrońca zakwestionował wiarygodność świadka, który był w "Halembie" podwładnym Marka Z. i złożył obciążające go zeznania. Adwokat uważa, że zrobił to tylko po to, by poprawić swoją sytuację procesową, bowiem kilka dni później opuścił areszt. A. Boczek powiedział, że także jego klient dostał propozycję obciążania wyżej postawionych przedstawicieli branży górniczej. - Ówczesne władze tępiły "układ", który musiał składać się z osób prominentnych - powiedział.