„Gdy więc zmartwychwstał, przypomnieli sobie uczniowie Jego, że to powiedział, i uwierzyli...”
Jestem nauczycielem, z powołania, z zamiłowania, z potrzeby serca. Jako młody nauczyciel zmagam się z poszukiwaniami etatu na stałe. W kwietniu dostałam propozycję, która wydawała mi się optymalna. Praca miała być w znanym mi miejscu, blisko domu, z ludźmi, których lubię. W czerwcu, zanim zadzwoniłam, by się upewnić, czy oferta jest nadal aktualna, zapytałam Pana Boga, czy chce, bym tam wróciła. Po czym wykonałam telefon. Etatu nie było. Zareagowałam emocjonalnie. Wykrzyczałam Bogu, że teraz to liczę tylko na cud! Zanim zaczęłam panikować, Pan Bóg zaproponował mi dwa miejsca, które okazały się strzałem w dziesiątkę. Kiedy patrzę z perspektywy kilku miesięcy, wiem, że wszystko to było po coś. Pracuję z ciekawą młodzieżą, mam możliwość nie tylko uczyć angielskiego, ale także prowadzić warsztaty z doradztwa zawodowego i szeroko pojętego rozwoju osobistego. Z uśmiechem chodzę do pracy. Przypominam sobie, że Pan Bóg obiecał, że się o mnie zatroszczy, i wierzę teraz już mocniej Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus. •
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.