Piotr de Asúa y Mendía zginął tylko dlatego, że był katolickim księdzem.
W konkatedrze w Vitorii na północy Hiszpanii 1 listopada odbyła się beatyfikacja ks. Piotra de Asúa y Mendía - kapłana-męczennik, który zginął na początku wojny domowej w tym kraju w sierpniu 1936 tylko dlatego, że był księdzem katolickim. Był on przy tym zdolnym architektem, który w wieku 30 lat porzucił świetnie zapowiadającą się karierę twórczą i wstąpił do seminarium. Mszy św. beatyfikacyjnej przewodniczył w imieniu papieża prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych kard. Angelo Amato.
Do tego wydarzenia nawiązał także po odmówieniu modlitwy Anioł Pański Ojciec Święty, wspominając o beatyfikacji w Kraju Basków. Mężnego kapłana-męczennika Franciszek nazwał „godnym podziwu przykładem męstwa w wierze i świadectwa miłości”.
Piotr (Pedro) de Asúa y Mendía urodził się 30 sierpnia 1890 w miasteczku Balmaseda w prowincji Vizcaya w Kraju Basków w zamożnej rodzinie adwokata. Po ukończeniu szkoły jezuickiej w pobliskim miasteczku Orduña w latach 1906-14 studiował architekturę w Madrycie. Rozpoczął potem pracę w Bilbao, a następnie także w Madrycie i czuwał nad ich wykonaniem. Nie zaniedbywał przy tym swego życia duchowego i np. w 1917 wprowadził w swej rodzimej parafii praktykę nocnej adoracji Najświętszego Sakramentu.
Ale w 1920 wstąpił do seminarium duchownego w Vitorii, nadal jednak zajmował się, na ile było to możliwe, architekturą i np. zaprojektował nowy budynek swej placówki. Po święceniach kapłańskich, które przyjął 14 czerwca 1924, przez 12 lat był proboszczem w swym rodzinnym miasteczku. Jednocześnie został architektem diecezjalnym i na tym stanowisku zaprojektował lub odnowił wiele budynków na terenie diecezji.
Przy tym wszystkim był bardzo pokornym i uduchowionym kapłanem, do czego zresztą przygotowało go życie świeckie – prowadził przykładne życie duchowe, był wrażliwy na biedę i cierpienia ludzkie, a ważne miejsce w jego życiu zajmowała codzienna msza św. i nocna adoracja Najświętszego Sakramentu. Angażował się w duchową formację świeckich, zwłaszcza dorastającej i starszej młodzieży.
Ks. Piotr zginął 29 sierpnia 1936 – w pierwszym okresie wojny domowej w Hiszpanii – w miejscowości Liendo koło portu Santander na północy Hiszpanii z rąk samozwańczych milicjantów republikańskich. Jedynym powodem zamordowania go był fakt, że jest księdzem katolickim. „Przyjął śmierć jako następstwo swego wyboru dla Chrystusa i kapłaństwa” – wspominali go po latach jego przyjaciele.
Mówiąc w Radiu Watykańskim o okolicznościach śmierci nowego błogosławionego kard. Amato przypomniał, że „w pierwszej połowie XX wieku Kościół katolicki w Hiszpanii padł ofiarą okrutnego ataku, zarówno fizycznego ze strony bojówkarzy, jak i pod względem prawnym i administracyjnym przez ustawodawstwo, które przeszkadzało w sprawowaniu kultu i prowadzeniu działalności religijnej". Wkrótce doszło do prawdziwych prześladowań religijnych, a księży i osoby konsekrowane systematycznie szkalowano, odgrażano się im i często zmuszano do opuszczenia parafii czy domów zakonnych, a wiele z nich uwięziono i zabito.
Kardynał podkreślił, że wolność kultu ograniczono, a nawet zniesiono. Kościoły i cmentarze profanowano i niszczono, liczne były ofiary rewolucyjnego terroru, który swój szczyt osiągnął latem 1936 r., gdy codziennie zabijano średnio po 70 osób.
"W ten smutny, ale chwalebny poczet chrześcijańskich męczenników Hiszpanii wpisuje się też Piotr de Asúa y Mendía, zamordowany tylko dlatego, że był księdzem katolickim” - dodał na zakończenie kardynał-prefekt.