Polscy siatkarze czekają na wieczorny mecz grupy A mistrzostw świata, w którym o godz. 20.15 podejmą we Wrocławiu Australię. Powody do radości mają kibice Iranu, który we wtorek odniósł drugie cenne zwycięstwo w turnieju, pokonując w Krakowie USA 3:2.
Polacy będą chcieli się zrewanżować Australijczykom za dotkliwą i niespodziewaną porażkę w fazie grupowej igrzysk w Londynie, gdy zespół z antypodów wygrał 3:1. Wynik ten przyczynił się do tego, że biało-czerwoni w ćwierćfinale trafili na późniejszych mistrzów olimpijskich Rosjan zamiast na Niemców.
W poniedziałek podopieczni Stephane'a Antigi analizowali grę rywali. Zapewne sporo miejsca podczas odprawy poświęcono Thomasowi Edgarowi, na zatrzymaniu którego muszą się skupić gospodarze MŚ. Stawką tego pojedynku będzie również objęcie prowadzenia w grupie A. Oba zespoły wygrały swoje inauguracyjne mecze 3:0 (Polacy z Serbią, a Australijczycy z Kamerunem) i mając taki sam bilans małych punktów zajmują ex aequo pierwsze miejsce w tabeli.
Serbowie udowodnili, że fatalna postawa na Stadionie Narodowym była tylko wypadkiem przy pracy i we wtorek pokonali we Wrocławiu Argentynę 3:1. W swoim drugim spotkaniu MŚ ekipa prowadzona przez Igora Kolakovica grała znacznie lepiej, choć - zwłaszcza na początku - nie wystrzegała się prostych błędów (łącznie popełniła ich aż 35).
"Pokazaliśmy charakter i nawet jestem trochę zaskoczony, że graliśmy dziś z taką energią, bo nie pokazaliśmy tego w meczu z Polską" - przyznał kapitan zwycięzców Dragan Stankovic.
Liderem Serbów w tym spotkaniu był dobrze znany polskim kibicom Aleksandar Atanasijevic. Były atakujący PGE Skry Bełchatów (w latach 2011-13) zapisał na swoim koncie 18 punktów.
Humory dopisywały zawodnikom z Iranu, którzy po raz pierwszy w historii występów w mundialu wygrali pierwsze dwa mecze. Kibice, którzy oglądali ich wtorkową konfrontację z Amerykanami, mogli być zadowoleni, bo byli świadkami siatkarskiej uczty. Pięciosetowy pojedynek obfitował w efektowne akcje, zarówno w obronie, jak i w ataku. Po stronie złotych medalistów olimpijskich z Pekinu błyszczeli Matthew Anderson i Taylor Sander, ale nie byli w stanie przeciwstawić się zespołowej grze rywali. Kontrowersje wzbudziła ostatnia wymiana tego meczu, ale po wideoweryfikacji sędziowie utrzymali pierwotną decyzję i zakończyli spotkanie.
Tym samym chwaleni od poprzedniego roku za postępy Irańczycy zrewanżowali się reprezentantom USA za porażkę w półfinale tegorocznego turnieju finałowego Ligi Światowej (0:3). Podopieczni Slobodana Kovaca dwa dni wcześniej wygrali z Włochami 3:1 i prowadzą w grupie D.
W związku z dobrą postawą Iranu pytanie o tę ekipę zadano Julio Velasco. Na początku roku zrezygnował on z prowadzenia tego zespołu na rzecz objęcia posady trenera Argentyny. "Nie żałuję, że nie jestem już ich trenerem, chociaż wiem, że zajdą daleko w tych mistrzostwach. Mówiłem to setki razy - chcę pracować z moją drużyną narodową" - podkreślił Velasco.
Amerykanie, triumfatorzy tegorocznej Ligi Światowej, nie mają na razie dobrej passy - po dwóch meczach zgromadzili na koncie tylko trzy punkty. Dwa dni temu wygrali po tie-breaku z Belgami. Ci ostatni, którzy poprzednio w MŚ wystąpili 36 lat temu, we wtorek nie mieli problemu z odniesieniem zwycięstwa w trzech setach z Portoryko.
Mniej jednostronny był drugi z rozegranych dotychczas wtorkowych meczów w grupie A, w którym Wenezuela pokonała Kamerun 3:1. Ekipa z Ameryki Południowej zapisała na swoim koncie pierwsze punkty w turnieju (wcześniej przegrała z Argentyną 0:3), a zyskujący sympatię dzięki spontanicznej radości po zdobytych punktach przedstawiciele Afryki - pierwszy wygrany set.