...mówił w czasie powakacyjnego spotkania ministrantom archidiecezji katowickiej abp Wiktor Skworc. - Bo Ireneusz znaczy niosący pokój - dodał, zachęcając, by zabiegali o pokój serca, pokój w rodzinie, szkole oraz modlili się za swoich rówieśników z Syrii, Iraku, Afryki czy Ukrainy.
Po Mszy św. na ministrantów czekały różne atrakcje Joanna Juroszek /Foto Gość - Drodzy! Nie możemy zajmować się tylko sobą, kiedy świat woła o pokój. Więc wyruszamy z tej katedry do ojczyzny Jezusa, do Syrii i Iraku; na Ukrainę i prosimy Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata o dar i łaskę pokoju - przede wszystkim dla waszych rówieśników… Kościół nieustannie naucza, że "pokój jest możliwy" i nie przestaje powtarzać: "pokój jest obowiązkiem" - mówił metropolita katowicki.
Arcybiskup, dziękując ministrantom, ich rodzicom, animatorom, duszpasterzom za zaangażowanie i udział w tegorocznych rekolekcjach, przypomniał o talentach, jakie otrzymali od Boga. Wśród nich wymienił także służbę przy ołtarzu. Jej wypełnianie nazwał drogą do świętości, podobnie jak uczynili to św. Trasycjusz, akolita, patron ministrantów czy Dominik Savio.
Codzienna Eucharystia, modlitwa brewiarzowa, adoracja Najświętszego Sakramentu, a do tego sport, rozrywka, nauka kultury bycia - tak wyglądały ich rekolekcje. W tym roku taką formę wakacji z Bogiem wybrało ponad 670 ministrantów, którym towarzyszyli animatorzy oraz kapłani, łącznie ponad 100 osób. Ministranci rekolekcje przeżywali w 6 ośrodkach, w tym, po raz pierwszy w historii archidiecezji, w seminarium duchownym w Katowicach.
- Liczba uczestników rekolekcji w ciągu dwóch lat wzrosła o 270 osób. Widać, że ta forma rekolekcji im odpowiada, co bardzo cieszy - tłumaczył ks. Cezariusz Wala, duszpasterz ministrantów archidiecezji katowickiej.
Ministranci archidiecezji to nie tylko Ireneusze. Porozmawialiśmy z trzema chłopakami i każdy z nich okazał się Wojtkiem.
- Na rekolekcjach byłem w Bielsku-Lipniku, w ośrodku Caritas i bardzo mi się podobało, mieliśmy czas na to, żeby się poznać, pozwiedzaliśmy muzeum aut. Ministrantem jestem już 3 lata, brat mnie do tego "nakusił", ale służy się bardzo fajnie. Najlepsze w byciu ministrantem jest to, że można służyć Bogu - mówił nam 11-letni Wojtek z Radzionkowa. O 9 lat starszy od niego Wojtek z Orzesza, przy ołtarzu już 13 lat, przyznał, że spotkania powakacyjne są dla niego dużym umocnieniem duchowym.
Trzeci Wojtek, z parafii Piotra i Pawła w Katowicach, formuje się także w Ruchu Światło-Życie. - W listopadzie mija 9 lat, odkąd jestem ministrantem. Przez ostatnie lata bardzo ważna dla mnie była nie tylko służba przy ołtarzu, ale również służba wspólnocie ministrantów jako animator. Od tego roku zaczynam studia, nie będę już czynnym animatorem, tylko, na wzór papieża Benedykta, przyjmę tytuł emerytowanego animatora i wspólnotę będę wspierał bardziej "po cichu".
Na ministrantów w ogrodach kurialnych i przed budynkiem kurii czekały quizy liturgiczne i biblijne, konkurs w układaniu kostki Rubika, dmuchany zamek, poczęstunek, a także atrakcje przygotowane przez "Małego Gościa Niedzielnego" . Mogli także odwiedzić seminarium duchowne i kryptę biskupów w katedrze.
Na zakończenie pielgrzymki rozlosowane zostały atrakcyjne nagrody. Dwie z nich podarował abp Wiktor Skworc: to pióro i szwajcarski zegarek. Zegarek, po to, żeby nie spóźniali się na służbę. - Zdarza wam się to czasem? - zapytał ich na koniec Eucharystii. - Tak - odpowiedzieli. - Dobrze, że się przyznaliście, prawda wyzwala - uśmiechnął się metropolita. Pióro z kolei jest po, żeby się spisali. Nie tylko na religii, wychowaniu fizycznym, ale także poprzez naukę języków obcych, które, jak podkreślał arcybiskup, szczególnie przydają im się w 2016 r. podczas ŚDM w Krakowie.