Wylej na siebie kubeł lodowatej wody i płać 10 dolarów na stowarzyszenie na rzecz chorych ze stwardnieniem zanikowym bocznym albo nie wylej i... płać 100 dolarów. Takie są zasady Ice Bucket Challenge - charytatywnej zabawy, która obiegła już chyba cały świat. Oblewają się gwiazdy sportu i estrady, a nawet poważni urzędnicy. Na całej akcji kładzie się jednak pewien cień.
Rzecz w tym, że stowarzyszenie ALSA, na które zbierane są datki, finansuje badania z użyciem linii komórkowej uzyskanej poprzez zniszczenie życia nienarodzonego dziecka. Potwierdziła to rzecznika ALSA Carrie Munk, dodając, że tę linie komórkową uzyskano już dawno, że badania z jej użyciem są finansowane ze specjalnej darowizny i że wkrótce się zakończą.
W związku z tym amerykańska archidiecezja Cincinnati wydała oświadczenie, które nie zabrania wprawdzie katolikom udziału w charytatywnej zabawie, ale sugeruje, by jej uczestnicy przekazywali swe datki na inne organizacje o podobnym charakterze. Stało się to po tym, jak lodowato-mokre wyzwanie zostało rzucone wizytatorowi katolickich szkół w tej diecezji.
Ice Bucket Challenge zdobyło sobie wielką popularność. Oblewają się znane postacie życia publicznego - m.in. Robert Lewandowski, Bill Gates, Mark Zuckerberg, Shakira, a nawet szefowie polskiej policji i CBA.Oblewający się może rzucić wyzwanie kolejnym osobom. Spotkało to także premiera Donalda Tuska i papieża Franciszka. Ci jednak nie wzięli lodowatego prysznica. Polski premier oświadczył, że się wykupi, wpłacając darowiznę. Papież nie odniósł się do tej propozycji wprost. Opublikował jednak na Twitterze następujące zdanie: „Chrześcijanin potrafi dawać. Jego życie jest pełne wielkodusznych uczynków – lecz ukrytych – dla bliźniego".