Adam: Moja EDK. Obtarcia pieką, podeszwy stóp palą...
"Po niekończącym się czasie, gdy każde 100 m urasta do rangi kilometra, gdy każda minuta wysiłku ciągnie się niemiłosiernie, dochodzę do stacji. (...) Ja, który nigdy nie płaczę, nagle łkam nad kilkoma zdaniami o towarzyszeniu w chorobie. Droga właśnie mnie przełamała".