Po drugiej stronie Bałtyku czyli "fika" dla każdego! [ZDJĘCIA]
Marek Piechniczek/ Radio eM

Po drugiej stronie Bałtyku czyli "fika" dla każdego! [ZDJĘCIA]

Marek Piechniczek/ Radio eM

publikacja 09.01.2024 10:33

Skojarzenia ze Szwecją? Piękno skandynawskiej przyrody. Latem na północy białe noce, zimą trzaskający mróz. Szwecja to świat widziany oczami bohaterów książek Astrid Lindgren - Pippi czy Dzieci z Bullerbyn. Cynamonowe bułeczki, zajadane w czasie "fiki" przy muzyce ABBY. Szwecja - nasz sąsiad przez Bałtyk, to jeden z najbardziej ekologicznych krajów świata.

Można do Szwecji polecieć, ale może lepiej, przeżyć w podróży prawdziwą przygodę morską? Żeby zobaczyć jedną z najbardziej malowniczych stolic Europy, wyruszamy z Gdańska, z portu nieopodal miejsca, gdzie działa się historia. Westerplatte - w latach 1926–1939 to była enklawa Rzeczypospolitej Polskiej wewnątrz terytorium Wolnego Miasta Gdańska. Do dziś to symbol wybuchu II wojny światowej. Na terenie pola bitwy, na słynnym półwyspie, powstać ma siedziba Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 - konkurs architektoniczny rozstrzygnięto w minionym roku. A obecnie Pomnik Obrońców Wybrzeża można oglądać z promu, który codziennie wyrusza w rejs do Nynäshamn, leżącego niedaleko Sztokholmu.

Choć przeprawa przez Bałtyk trwa ok. 18 godzin, to jednostki pływające na tej trasie są dziś małymi pływającymi miastami, więc podróż mija szybko. Na promie, oprócz bałtyckich obserwacji czynionych z pokładu, można zrobić zakupy, zjeść romantyczną kolację w restauracji z bulajem wychodzącym na otwarte morze. Dzieci mogą szaleć na pokładowym placu zabaw, a dorośli potańczyć na dyskotece w rytm przebój szwedzkich gwiazd pop.

- Nasze promy zabierają na pokład od 250 do 1000 osób - wśród tych osób są i pasażerowie piesi i zmotoryzowani - wyjaśnia Roman Borowski - hotel manager promu "Wawel" Polferries Żegluga Bałtycka - Prom ma taką wydajność, że może zasilić prądem takie 15-20 tys. miasteczko.

Płyniemy z prędkością 15 węzłów czy ok. 20 km/h.

- To optymalna prędkość dla bezpieczeństwa podróży - tłumaczy pełniący wartę na mostku kapitańskim II oficer Bartosz Howis.

To miejsce robi naprawdę duże wrażenie. Wokół nas przyrządy, dźwignie, ekrany, radary - to prawdziwy mózg promu "Wawel".

- Mózg i serce - dodaje II oficer - Zajmujemy się tu nawigacją statku. Najważniejszy na statku jest kapitan, po nim starszy oficer i oficer ds. bezpieczeństwa, potem są jeszcze bosman, cieśla i inni marynarze.

Gdy zbliżamy się do wybrzeży Szwecji, na mostku zaczyna się ruch. Wcześniej - podobnie jak w samolocie - załoga korzystała z autopilota, zwanego tutaj "Michałkiem". Jednak teraz ster przejmuje już sternik. Wpływamy do portu Nynäshamn. Po spokojnym rejsie nikt nie myśli o chorobie morskiej. Ale gdyby taka faktycznie się przytrafiła to załoga promu "Wawel" ma sprawdzone rady - pomaga patrzenie na horyzont lub na fale.

Nynäshamn, to malownicze miasteczko położone ok. 50 km od stolicy Szwecji, Sztokholmu, z pięknymi szkierami, składającymi się z setek wysp i wysepek. Jest jedynym miejscem w tej części Szwecji, gdzie widać nieograniczony horyzont morski.

Stolica Szwecji, to z kolei miasto, które wciąga. Po jednej wizycie masz ochotę na więcej. Woda i architektura. Skandynawskie umiłowanie porządku i dizajn, który podbija świat. Gamla Stan - czyli stare miasto, po którego wąskich uliczkach można spacerować bez końca, odkrywając detale architektoniczne jest niezwykle. W samym centrum starówki stoją kamienice, w których widać doskonale wpływy Hanzy. Gdy zmęczymy się odkrywaniem tej części Wenecji Północy, jak często nazywa się Sztokholm, można udać się na '"fikę". To codzienny rytuał Szwedów, którzy w ciągu dnia robią sobie przerwę, by wyskoczyć na kawę i coś słodkiego. A to "coś", to raj dla łasuchów. W kawiarniach i piekarniach wznoszą się piramidy świeżych i pachnących bułeczek cynamonowych, szafranowych, słodyczy z czekoladą czy uwielbianą w Szwecji lukrecją.

Södermalm to piękna dzielnica po drugiej stronie mostu Centralbron. W okolicach Slusen warto spojrzeć w górę, by odnaleźć najstarszą na świecie reklamę świetlną zachwalającą pastę do zębów. A potem można wybrać się na spacer kładką, poprowadzoną w taki sposób, żeby móc z góry podziwiać całe piękno szwedzkiej stolicy.

Coś dla miłośników muzeów? Oczywiście! Sztokholm ma propozycje dla całej rodziny. Na Djurgården można oglądać świetnie odrestaurowany okręt, zbudowany na rozkaz króla Gustawa II Adolfa. Statek zatonął w porcie sztokholmskim w 1628 roku, a w 1961 został wydobyty z dna morskiego. Maszty okrętu wystają z dachu muzeum i zapraszają zaciekawionych turystów. Ci, którzy marzą o występie na scenie ze słynną ABBĄ muszą odwiedzić muzeum poświęcone tej gwieździe szwedzkiego popu. Agnetha, Frida, Bjorn i Benny udostępnili zwiedzającym swoje prywatne archiwum, można zobaczyć jak nagrywano słynne przeboje, no i zaśpiewać z awatarami muzyków słynne "Dancing queen". Ale na tej sztokholmskiej wyspie jest też szczególna atrakcja dla całej rodziny. Do krainy dzieciństwa można przenieść się w muzeum słynnej szwedzkiej pisarki Astrid Lindgren. Szwedzi mają niesamowitą zdolność do tworzenia miejsc, z których dzieci (a i dorośli) nie chcą wyjść. Junibacken to miejsce, gdzie dzieci mogą zajrzeć dosłownie wszędzie, dotknąć, poczuć. Są  tu miniatury książkowych domków. Można nawet położyć się w łóżku Pippi, czy unieść do zdjęcia konia, którego w książkach Pończoszanka podnosiła bez trudu, nawet jedną ręką. Zapomnieć można się także, bez względu na wiek, wsiadając do specjalnego wagonika, który zabierze nas w podróż po najbardziej znanych historiach z kart książek Astrid Lindgren. Wspaniałe ruchome makiety, gra świateł, Karlsson fruwający nad dachami Sztokholmu, wizyta w mysiej dziurze - to tylko niektóre z atrakcji przejażdżki wagonikiem, który czasami unosi się także nad ziemią!

Luterańska katedra Storkyrkan, z jedną z najpiękniejszych rzeźb przedstawiających św. Jerzego na koniu zabijającego smoka. Zamek Królewski - oficjalna rezydencja szwedzkiej rodziny królewskiej, czy najstarszy Skansen na świecie. Sztokholm zwiedzać należy niespiesznie, tak jak żyją Szwedzi. Wydaje się, że mają czas na wszystko - nawet gdy się spieszą. Trzeba tylko odpowiednio się ubrać, stosownie do pory roku i prognoz. "Nie ma złej pogody, jest tylko źle dobrane ubranie" - mówią w Sztoholmie. Coś w tym jest.

Artykuł powstał we współpracy z Polferries Polska Żegluga Bałtycka

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona

Radio eM

redakcja@radioem.pl
tel. 32/ 608-80-40
sekretariat@radioem.pl
tel. 32/ 251 18 07

WERSJA DESKTOP
Copyright © Instytut Gość Media. Wszelkie prawa zastrzeżone.