Św. Sykstus II

Św. Sykstus II

Brak komentarzy: 0

publikacja 07.08.2020 08:30

Często w obliczu bolesnych, przerażających albo zwyczajnie trudnych życiowych wydarzeń, mawiamy sobie: 'Tylko nie trać głowy!'.

Często w obliczu bolesnych, przerażających albo zwyczajnie trudnych życiowych wydarzeń, mawiamy sobie: 'Tylko nie trać głowy!'. Rozumiemy przez to bezwzględny nakaz zachowania kontroli nad nieoczekiwaną sytuacją, by spróbować uratować z niej na swoją korzyść tyle, ile tylko się da. To zupełnie uzasadniona psychologicznie reakcja, ale dramatycznie wręcz niepasująca do dzisiejszego patrona. To znaczy, święty Sykstus II, papież być może nawet w pierwszym odruchu także próbował zebrać myśli i ratować to, co po ludzku ratować się dało. Może nawet podjął próbę negocjacji w obliczu zbliżającego się końca, jednak do historii przeszedł ostatecznie jako ten, który głowę stracił, a nie ocalił. I to stracił w sposób tak spektakularny, że przez długie wieki był pierwszym spośród wspominanych papieży-męczenników z początków chrześcijaństwa, a do dzisiaj jego imię wymieniane jest w Kanonie rzymskim, czyli najstarszej modlitwie eucharystycznej Kościoła. Ale zacznijmy od początku. Sykstus pochodził z Aten i wszystko wskazuje na to, że był synem filozofa. Co było pomiędzy jego narodzinami, a wstąpieniem na stolicę Piotrową 30 sierpnia 257 roku, to pozostaje dla nas zagadką. Wiemy natomiast co wydarzyło się potem. Otóż jako papież św. Sykstus II załagodził spór w Kościele, który dotyczył ważności chrztu udzielanego przez heretyków. Biskupi Azji i Afryki byli bowiem zdania, że nie jest on ważny. Stanęło jednak na tym, że jest on ważny, bo udzielony w wierze Kościoła, choć niegodziwy, bo udzielający go nie był w łączności z owym Kościołem. Tak czy inaczej, obie zwaśnione strony pogodził cesarz Walerian, który choć początkowo przychylny chrześcijanom, w roku 258 nakazał aresztować i zgładzić wszystkich hierarchów Kościoła, a także znaczących świeckich. Jedynie najbliższe otoczenie władcy mogło liczyć na ocalenie za słoną opłatą. I w takich to okolicznościach doszło do wydarzenia, które unieśmiertelniło dzisiejszego patrona w oczach ludzi, a w Bożej perspektywie otwarło dla niego niebo. Otóż dokładnie  6 sierpnia 258 roku podczas celebrowania Mszy Świętej w katakumbach św. Kaliksta papież Sykstus II został pojmany przez żołnierzy rzymskich i niezwłocznie ścięty. Ścięto go mieczem na jego biskupim krześle wraz z towarzyszącymi mu diakonami: św. Januarym, św. Magnusem, św. Wincentym i św. Stefanem. Tego samego dnia zostali ścięci także dwaj inni diakoni: Felicysyn i Agapit oraz kapłani, których imion jednak nie znamy. Głowa św. Sykstusa II potoczyła się po posadzce katakumb, a tron Piotrowy, po tym gdy osunęło się z niego ciało papieża, był nieobsadzony przez cały rok. Czy jednak na tym skończyła się historia Kościoła? Nie. Bo utrata głowy, nawet w obliczu trudnej sytuacji, nic jeszcze nie kończy. Wszystko natomiast zmierza do definitywnego końca, gdy z naszego serca usuwamy Boga. A propos, czy wiecie państwo, kto był następcą św. Sykstusa II na stolicy rzymskich biskupów? Św. Dionizy, wybrany 22 lipca 259 roku.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..

Radio eM

redakcja@radioem.pl
tel. 32/ 608-80-40
sekretariat@radioem.pl
tel. 32/ 251 18 07

WERSJA DESKTOP
Copyright © Instytut Gość Media. Wszelkie prawa zastrzeżone.