Św. Jan Boży
Św. Jan Boży brewiarz.pl

Św. Jan Boży

Brak komentarzy: 0

publikacja 30.07.2019 08:30

Każdy z nas dopuszcza się czasem w życiu czegoś złego. To jeszcze nie jest koniec świata. Przynajmniej tak długo, dopóki potrafimy uświadomić sobie, co uczyniliśmy, nazwać zło złem i zmienić kurs na dobro.

Każdy z nas dopuszcza się czasem w życiu czegoś złego. To jeszcze nie jest koniec świata. Przynajmniej tak długo, dopóki potrafimy uświadomić sobie, co uczyniliśmy, nazwać zło złem i zmienić kurs na dobro. Prawdziwe szaleństwo zaczyna się dopiero wtedy, gdy zło zaczynamy nazywać dobrem i w tym duchu pragniemy zmienić świat. Ale nawet z takiej tragedii Bóg potrafi wydobyć dobro, czego świadkami po latach są oni – dzisiejsi patroni: bł. męczennicy
Brauliusz Maria Corres i Fryderyk Rubio, kapłani, oraz ich Towarzysze z zakonu bonifratrów. Kiedy wybuchła wojna domowa w Hiszpanii, już po kilku dniach, rankiem 25 lipca 1936 roku, republikańscy milicjanci wkroczyli do domu formacyjnego bonifratrów w Talavera de la Reina. Głosząc otwarcie antyklerykalne hasła rozstrzelali czterech zakonników, w tym między innymi ojca Fryderyka Rubio Alvareza, kapelana domu. Parę dni później, 29 lipca, pod Barceloną z tego samego powodu zginął kolejny zakonnik. Równocześnie z tymi wydarzeniami ma miejsce nieopodal Tarragony inny dramat, którego sprawcami jest inny oddział rewolucyjnej milicji. Oto zostaje zamknięty prowadzony przez bonifratrów szpital, a zakonnicy i nowicjusze zostają uwięzieni. Mają także bezwzględny zakaz spełniania jakichkolwiek praktyk religijnych do 30 lipca, kiedy to odzyskają wolność. Przeczuwając jednak, że to jest tylko odroczenie wyroku śmierci w czasie, zakonnicy odprawiają ostatnią, potajemną Eucharystię, by przygotować się na to, co ich czeka. Oznaczonego dnia zostają wywiezieni na peryferie i rozstrzelani. Ginie wtedy ojciec Brauliusz Maria Corres, mistrz nowicjuszy i kapelan, a wraz z nim 15 współbraci. 5 dni później, 4 sierpnia 1936 roku, zamordowany zostaje brat Gonsalwus, który posługiwał w hospicjum św. Rafała w Madrycie. Podobny los spotyka także siedmiu bonifratrów z Kolumbii, którzy w klasztorze w Ciempozuelos odbywali formację zakonną i zawodową. I nie pomogły tutaj ani stosowne  dokumenty, ani fakt, że są obcokrajowcami, ani nawet bilety na statek, który miał ich zabrać do rodzinnej Kolumbii. Habit przesądził sprawę, a pluton egzekucyjny dopełnił reszty. Kolejne ofiary terroru wymierzonego w Kościół, którego częścią byli bonifratrzy to dwunastu zakonników opiekujących się chorymi w Carabanchel Alto. Uwięzienie, sąd i egzekucja zajęła rewolucjonistom kilka godzin. Umierając zawołali jeszcze to, co potem dość często można było w takiej sytuacji usłyszeć : Niech żyje Chrystus Król! W sumie od lipca do grudnia 1936 roku z rąk rewolucyjnych sądów i milicji zginęło 98 bonifratrów, z których 71 wspominamy właśnie dzisiaj. Żeby nie pozostawali w naszej pamięci anonimowi ich listę otwierają właśnie wymienieni z imienia bł. Brauliusz Maria Corres i Fryderyk Rubio. Wszyscy oni są świadkami szaleństwa zła, które pragnąc wprowadzić dla wszystkich uciśnionych raj na ziemi, mordowało tych, którzy właśnie chorym i ubogim służyli przez prowadzenie szpitali, hospicjów, domów opieki czy jadłodajni. Bo tu nie chodziło tylko o nowy porządek, ale także o zniszczenie tego starego, którego częścią był od czterystu lat założyciel Zakonu Szpitalnego czyli bonifratrów. Wiecie państwo kto? Św. Jan Boży.

 

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..

Radio eM

redakcja@radioem.pl
tel. 32/ 608-80-40
sekretariat@radioem.pl
tel. 32/ 251 18 07

WERSJA DESKTOP
Copyright © Instytut Gość Media. Wszelkie prawa zastrzeżone.