publikacja 01.08.2018 08:50
W czerwcu ks. Dariusz Pawłowski z Tęgoborzy został posłany do pracy misyjnej na Kubę. Po miesiącu przysyła stamtąd korespondencję.
Na Kubę ks. Dariusz Pawłowski wyjechał z ks. Stanisławem Knurowskim. Są pierwszymi tarnowskimi misjonarzami pracującymi na tej wyspie.
Pisze ks. Dariusz Pawłowski:
Nie będzie zaskoczeniem jeśli napiszę, że rzeczywistość Kościoła kubańskiego różni się od tej w Polsce. Pierwszy miesiąc pobytu na tej gorącej wyspie przebiega pod znakiem nauki języka. Poznajemy również Kościół - a dokładniej rzecz ujmując, wspólnoty kościelne.
Parafia, którą mamy objąć duszpasterstwem pod koniec sierpnia, aktualnie dzieli się na część miejską i wiejską. W części miejskiej mamy dwa kościoły i kilka domów misyjnych, w których gromadzą się wspólnoty katolików. Część z nich już poznaliśmy. Są to zazwyczaj nieliczne wspólnoty, ok. 30-60 osobowe. Ludzie we wspólnotach zatem dobrze się znają i wspólnie przeżywają wiarę.
W części wiejskiej jest około trzydziestu wspólnot i ani jednego kościoła. Kapłan, który obecnie raz na jakiś czas dojeżdża do wiosek, sprawuje tam sakramenty w domach lub garażach. Są to wspólnoty liczące od kilku do kilkunastu osób. Wioski położone są daleko w górach, często w takich miejscach, do których nie prowadzi żadna droga, po której mógłby przejechać samochód. Można tam jedynie dojść. No, ale w końcu to są misje.
Z Kubańczykami arch. ks. Darka Pawłowskiego
Moja profesorka, która uczy mnie języka, też "czuje się" katoliczką. Pamięta, że jako dziecko kilka razy była w kościele. Potem, gdy zaczynała naukę, a następnie karierę naukową i pracę na uniwersytecie, nie mogła (a może nie chciała) być czynnie związana z Kościołem. I tak jej zostało aż do dziś. Takie podejście wydaje się powszechne. Nie jest to oskarżenie tych, którzy są realnie daleko od Kościoła, bo często wynika to nie tyle z ich własnej winy, ale z powodu sytuacji w kraju. A więc to raczej ogólna analiza tego, "co im w duszy gra".
Jednak są też perełki. Ci którzy już są we wspólnocie starają się jej oddawać i duchowo wzrastać. We wspólnotach są osoby starsze, młodzież i dzieci. W porównaniu z ogólną liczbą mieszkańców miasta, wspólnoty stanowią garstkę, jakiś niewielki procent. Księża kubańscy oraz misjonarze mówią, że w ostatnich latach można zaobserwować przebudzenie i powolny wzrost liczby osób szukających w swoim życiu Boga, osób chcących praktykować wiarę. Miejmy nadzieję, że jest to jaskółka, która zwiastuje stały trend.
W naszej diecezji, Santiago de Cuba, niestety nie pracuje żaden polski ksiądz, ani żadna polska siostra zakonna czy misjonarka świecka. Są natomiast misjonarze z innych krajów, jak Hiszpania czy Haiti. W pracy duszpasterskiej dużą pomocą są siostry z Chile i Meksyku, które prowadzą katechezy i spotkania z młodzieżą. Dla przykładu, jedna ze wspólnot w dzielnicy Mikronueve spotyka się na parterze mieszkania w bloku. Tam siostra prowadzi przez jeden dzień w tygodniu katechezę: animację z grupką około 40 osób (starsi, młodzież i dzieci). Pomagają jej w tym animatorzy, na przykład matka szóstki dzieci, która uczy pieśni, przygotowuje zabawy i scenki o tematyce religijnej. W sobotę wieczorem przyjeżdża ksiądz z niedzielną Eucharystią. Taki kościół w bloku.
Z jedną ze wspólnot arch. ks. Darka Pawłowskiego
redakcja@radioem.pl
tel. 32/ 608-80-40
sekretariat@radioem.pl
tel. 32/ 251 18 07