Andrychowski rekolekcjonista - o. Adam Szustak OP
Andrychowski rekolekcjonista - o. Adam Szustak OP
Urszula Rogólska /Foto Gość

Jaguar pod drzwiami - niemożliwe się stało

Komentarzy: 1

Urszula Rogólska

publikacja 22.12.2017 03:38

70-letnia Elżbieta jest w ciąży, podobnie jak dziewica - Maryja. Piotr chodzi po wodzie i w samo południe łowi hałdy ryb. A o. Adam Szustak w kieszeni odnajduje 1500 zł, których tam miało nie być i... super auto przed plebanią. Niemożliwe?

Ojciec rekolekcjonista przypomniał fragmenty Ewangelii, które mówią o takim słowie. Podczas zwiastowani Maryja mówi: "Niech mi się stanie według słowa Twego". Także setnik, który prosi Jezusa, żeby uzdrowił jego sługę używa sformułowania, które włączono w tekst liturgii Mszy św.: "Powiedz tylko słowo…".

- Powtarzamy te słowa na każdej Mszy św., ale nic się nie zmienia. Dlaczego? Bo w to nie wierzymy - zauważył o. Szustak. - Jak Bóg znajdzie wiarę w naszym sercu, to odejdziemy od Komunii Świętej naprawieni. Moje doświadczenie jest takie - albo ta książka - Biblia - jest prawdziwa, albo idźmy stąd. Pan Jezus powiedział wyraźnie: Proście mojego Ojca o cokolwiek, co chcecie, a to wam się stanie. Jezus wszędzie szuka tylko jednego - wiary

Andrychowski kościół pękał w szwach!

Andrychowski kościół pękał w szwach!
Urszula Rogólska /Foto Gość

Ojciec przytoczył dwa wydarzenia ze swojego życia, kiedy sam, namacalnie zobaczył jak działa Bóg.

Wyjeżdżał na rekolekcje w Dublinie. Odprowadzała go na samolot rodzina z siedmiorgiem dzieci. Nagle oboje małżonkowie stracili pracę, popadli w tarapaty. Na opłacenie przedszkola i pilne wydatki potrzebowali 1500 zł, których nie mieli. O. Adam obiecał im, że ofiary, które dostanie na rekolekcjach, przywiezie tej rodzinie i przekaże na lotnisku, kiedy będzie wracał, przesiadając się na kolejny samolot.

- Tak się złożyło, że tam zupełnie nic nie dostałem. Stoję do odprawy i myślę: co ja powiem tym ludziom… - opowiadał o. Szustak. - Przede mną w kolejce stoi niski facet z żeglarskim workiem na ramieniu, ze słuchawkami w uszach. Nagle się odwraca, patrzy na mnie, łza mu cieknie po policzku i wkłada mi słuchawkę do ucha. Patrzę - chyba psychopata. Słucham, a w słuchawkach… Szustak leci. To był Polak, marynarz. Dostał od żony papiery rozwodowe. Słuchał mojej konferencji o zdradzie i końcu małżeństwa, i jak sobie z tym poradzić. Zaczęliśmy gadać.

Okazało się, że obaj lecieli tym samym samolotem. Tak się rozgadali, że ojciec zapomniał o pieniądzach dla rodziny. Na lotnisku w Warszawie człowiek wziął swój worek, pożegnał się i poszedł. - I wtedy mi się przypomniało: Matko. Ci ludzie. Co ja im powiem. Przekroczyłem bramki, wkładam rękę do kieszeni, a tam - 1500 zł. Nie wiem skąd. Przypuszczam, że ten facet, kiedy się żegnaliśmy "misiem". A ja mu nic o tej sprawie nie mówiłem. No chyba, że to stewardesa. Pieniądze przekazałem, uściskałem i poszedłem na kolejny samolot. Pomyślałem: Jak ty mogłeś pomyśleć, że przez te trzy godziny między Dublinem a Warszawą Pan Bóg ci tego nie skombinuje? Było dokładnie 1500 zł. Nie 1400 ani 1600. Pan Jezus nie żartował, kiedy mówił, że się nami zajmie. Tylko my w to nie wierzymy… Wiecie czemu nie macie? Bo się martwicie. Jak się przestaniecie martwić, to dostaniecie natychmiast.

Jaguar przed plebanią

Druga historia miała swój początek w Warszawie, gdzie o. Szustak głosił rekolekcje "Placki z rodzynkami". Po pierwszym dniu czekała na niego w zakrystii paczka z… plackiem z rodzynkami i kartka z podziękowaniami od uczestniczki rekolekcji. - Wychodzę drugiego dnia, mówię ludziom o placku i dalej: Chciałbym wam dzisiaj opowiedzieć o takich samochodach, które mi się bardzo podobają. Zareagowali mniej więcej tak jak wy: ha ha ha. Następnego dnia w zakrystii czekała na mnie pocztówka. Na niej aston martin i tekst: "Ojciec, bez jaj". Lekko rozczarowany zarzuciłem temat. Rok później, głosiłem rekolekcje w Coventry, w Wielkiej Brytanii. Opowiadam ludziom tę historię z plackiem, z pocztówką i mówię: słuchajcie, mówię wam to nie bez przyczyny, bo wiem, że macie tu w Coventry główną fabrykę jaguara.

Drugi dzień rekolekcji adwentowych z o. Adamem Szustakiem w Andrychowie

Drugi dzień rekolekcji adwentowych z o. Adamem Szustakiem w Andrychowie
Urszula Rogólska /Foto Gość

Nie uwierzycie. Jak ktoś nie wierzy może zadzwonić do ks. proboszcza Romualda Szczodrowskiego. Następnego dnia mówi mi: wyjdź przed plebanię. Wychodzę, a tam stoi jaguar. Otwierają się drzwi, wychodzi facet koło 50-tki, podaje mi kluczyki i mówi: proszę bardzo. Ja nie żartuję, to dla ojca. Na to ja: wie pan ślub ubóstwa, nie mogę. Okazało się, że to Polak, główny dizajner jaguara - wymyśla zewnętrzne kształty auta. Zabrał mnie do swojego biura projektów i dał mi dwa szkice jaguara, którego jeszcze nie ma. Nie mogę tego nikomu pokazać pod groźbą 120 tys. lat więzienia, póki auto jeszcze nie jeździ po drogach.

Czemu wam mówię te historie? Dla mnie to bardzo prosty komunikat od Pana Boga: Adaś, weź poproś o coś najbardziej absurdalnego czego myślisz, że ci nie dam. To ja mówię - jaguar, czarny, na jutro. A on mówi - to idź przed plebanię. Moje doświadczenie jest takie - kiedy prosimy o coś, CZEGO NAM POTRZEBA, to dostaniemy to. Bardzo często prosimy o to, czego nam nie potrzeba i nie dostajemy tego. Część naszych próśb nie jest wysłuchana - gwarantuję, że 99.99 proc. z nas "jaguar, czarny, na jutro" nie jest potrzebny. Nie dostaniesz go, bo i po co. Pan Bóg nie jest głupim tatą, tylko jest dobrym tatą. Jak dziecko prosi o rzeczy niepotrzebne, albo takie, które mu zrobią krzywdę, to jaki tato da swemu dziecku coś, co je skrzywdzi?

Zaczną się dziać cuda

Jak zaznaczył o. Szustak: - Gwarantuję wam, że jeśli zaczniecie wierzyć, to się zaczną dziać cuda w waszym sercu. Tu nie chodzi o jaguary i pieniądze - bo nie ma większego cudu niż naprawione serce. Każdy z nas ma serce poranione, poharatane, z różnymi bliznami, krzywdami, rozpaczami, beznadziejami. Nie ma większego cudu niż naprawione serce. I to jest dostępne na każdej Eucharystii, kiedy mówimy: Panie, naprawdę nie jestem godzien, ale wystarczy, że powiesz jedno słowo, a to się stanie.

Jedynym miejscem, gdzie Jezus nie mógł dokonać żadnego cudu, był jego rodzinny Nazaret. Bo nie znalazł tam wiary: - Tam gdzie Jezus nie znajdzie wiary w to, że On jest Bogiem i wszystko potrafi, tam nie może nic zrobić. Ale nie wycofuje się, nie obraża. Czeka, aż Mu się otworzą wreszcie drzwi.

Na zakończenie o. Szustak wskazując na Biblię, zapytał: Czy wy naprawdę wierzycie w tę Książkę? W to, że 96-letnia Sara może urodzić dziecko? Możliwe czy niemożliwe? Ta książka mówi, że możliwe. Co powie większość tego świata? Że to są takie przypowieści ze Starego Testamentu, ku pokrzepieniu serc, żebyśmy się lepiej poczuli. Jeśli tak, to marnujemy tu czas. Albo zaczniemy wierzyć w Ewangelię, albo tylko wypełniamy jakąś tam tradycję, która nikomu do niczego nie jest potrzebna. Najfajniejsze w tym wszystkim jest to, że to jest prawda. Wierzycie w to? To nie znaczy, że nie będzie burz i trudnych rzeczy - oczywiście, że będą - ale On w tym wszystkim potrafi działać cuda.

Ostatni dzień rekolekcji - w piątek 22 grudnia - o 8.30 i 18.00.

 

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 3 z 3 Następna strona Ostatnia strona

Radio eM

redakcja@radioem.pl
tel. 32/ 608-80-40
sekretariat@radioem.pl
tel. 32/ 251 18 07

WERSJA DESKTOP
Copyright © Instytut Gość Media. Wszelkie prawa zastrzeżone.