Życie zaczyna się po "40"

Wojciech Teister Wojciech Teister

publikacja 14.02.2018 09:51

Środa Popielcowa rozpoczyna 40-dniowy okres Wielkiego Postu. 40 dni, które mają nas przygotować na prawdziwą eksplozję życia.

Życie zaczyna się po "40" *_* / CC 2.0

Aż 40 dni postu, Wielkiego Postu, może wydawać się na pierwszy rzut oka przygnębiające. 6 tygodni wyrzeczeń, walki z samym sobą, rezygnacji z imprez. Dłuuuugo. Ale ta "40" ma w życiu chrześcijanina szczególne znaczenie. 40 dni trwa Wielki Post, ale też 40 dni trwał potop, który Noe przetrwał dzięki arce. Izraelici mieli jeszcze gorzej - nim dotarli do Ziemi Obiecanej błąkali się po pustyni przez 40 lat. Co łączy wszystkie te "40"? Że po czasie oczyszczenia Bóg daje człowiekowi nowe przymierze, nową jakość życia. Izraelici otrzymują w posiadanie krainę Kanaan, gdzie znajdują swoje miejsce na ziemi. Noe otrzymuje obietnicę, że Bóg nie zgładzi już ludzkości. A my po 40 dniach postu przeżywamy najpiękniejszą noc w roku - noc zwycięstwa Pana Jezusa nad naszym grzechem i śmiercią. W każdym z tych trzech przypadków po 40 dniach lub latach oczyszczenia zaczyna się nowe życie! A w przypadku Nocy Zmartwychwstania mamy do czynienia wręcz z eksplozją życia! Bo śmierć zostaje ostatecznie pokonana. Żeby przeżyć takie wydarzenie, trzeba się do niego przygotować. Jak?

Wielki Post rozpoczyna się mocnym akcentem. W czasie Mszy Świętej w Środę Popielcową kapłan posypuje czoła wiernych popiołem, wypowiadając słowa "Prochem jesteś i w proch się obrócisz", albo "Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię". Te wezwania mówią nam po pierwsze o tym, że nasz pobyt na ziemi jest tylko przelotnym etapem życia, które zmierza ku wieczności, a po drugie o konieczności indywidualnego wyboru życia w jedności ze zmartwychwstałym Jezusem. Ten wybór realizuje się w decyzji nawrócenia, czyli odwrotu od grzechu.

Oczywiście łatwiej powiedzieć niż wykonać. 40 dni to wcale znowu nie tak długi czas, by zerwać ze słabościami, z którymi zmagamy się nieraz od lat. Ale w czasie Wielkiego Postu Kościół przypomina nam szczególnie mocno o trzech narzędziach, które mogą nam pomóc w drodze nawrócenia. To post, modlitwa i jałmużna. Modlitwa to nie tylko mówienie do Boga znanych nam tekstów modlitw, ale czas przebywania z Nim, wsłuchiwania się w Jego Słowo, doświadczania Jego obecności. Czas, który pozwala nam budować relację z Bogiem. Post - rozumiany nie jako symboliczna rezygnacja z pokarmów mięsnych, ale faktyczna rezygnacja z jakichś dóbr doczesnych, która jest dla nas odczuwalną stratą, pozwala na oderwanie się od codziennych przywiązań, daje siłę do zerwania z codziennymi zniewoleniami i przede wszystkim stwarza przestrzeń, w której możemy dostrzec to, co naprawdę w życiu istotne. Post oczyszcza nasze życie z rzeczy błahych, koncentrując na ważnych. Trzecie narzędzie - jałmużna - pomaga nam uczyć się miłości. Poprzez dzielenie się z drugim człowiekiem tym, co posiadamy, dojrzewamy do tego, co jest istotą miłości - dzielenia się sobą.

Podjęcie wezwania do nawrócenia, które usłyszymy w Środę Popielcową, próba skorzystania w czasie Wielkiego Postu z tych trzech narzędzi, które otrzymujemy, radykalnie zwiększa nasze szanse na to, by rozpoczynające się 40 dni nie były czasem smutku i przygnębienia, ale nowego otwarcia, które pozwoli doświadczyć na własnej skórze radości zmartwychwstania -  zwycięstwa życia nad śmiercią, smutkiem i niewolą grzechu.

 

TAGI: