Gdy Ewangelia zostaje odrzucona, pozostaje totalitaryzm

Gdy mędrcy odjechali... Mt 2,13

Gdy Mędrcy odjechali, oto anioł Pański ukazał się Józefowi we śnie i rzekł: „Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i uchodź do Egiptu; pozostań tam, aż ci powiem; bo Herod będzie szukał Dziecięcia, aby Je zgładzić”.

On wstał, wziął w nocy Dziecię i Jego Matkę i udał się do Egiptu; tam pozostał aż do śmierci Heroda. Tak miało się spełnić słowo, które Pan powiedział przez Proroka: „Z Egiptu wezwałem Syna mego”.

Wtedy Herod widząc, że go Mędrcy zawiedli, wpadł w straszny gniew. Posłał oprawców do Betlejem i całej okolicy i kazał pozabijać wszystkich chłopców w wieku do lat dwóch, stosownie do czasu, o którym się dowiedział od Mędrców.

Wtedy spełniły się słowa proroka Jeremiasza: „Krzyk usłyszano w Rama, płacz i jęk wielki. Rachel opłakuje swe dzieci i nie chce utulić się w żalu, bo ich już nie ma”.


Gdy mędrcy odjeżdżają, a ja mam postawę Heroda, to pozostaje zazdrość, zawiść, gniew, głupota, wrzody na żołądku, a nawet – w przypadku Betlejem – śmierć niemowląt. Gdy mędrcy odjeżdżają, a Ewangelia zostaje odrzucona, to pozostaje totalitaryzm (Hitler, Stalin, Pol Pot), pozostaje się przyjacielem szatana. I nadciąga noc ciemna.
„Szatan w ciemności łowi, jest to nocne zwierzę, Chroń się przed nim w światło, tam cię nie dostrzeże” (Mickiewicz). Gdy mędrcy odchodzą, przychodzą demony: wino, zdrada, egoizm, pycha. Gdy mędrcy odchodzą, nie ma próżni, jest zło. Wtedy bojaźń Boża może być początkiem mądrości, bo doskonała miłość usuwa lęk.