Zbrodnia z obawy o to, „co ludzie powiedzą”

Krzysztof Łęcki

A król bardzo się zasmucił, ale przez wzgląd na przysięgę i na biesiadników nie chciał jej odmówić. Mk 6,26

Zbrodnia z obawy o to, „co ludzie powiedzą” Krzysztof Łęcki Roman Koszowskii /Foto Gość

Król Herod posłyszał o Jezusie, gdyż Jego imię nabrało rozgłosu, i mówił: «Jan Chrzciciel powstał z martwych i dlatego moce cudotwórcze działają w nim». Inni zaś mówili: «To jest Eliasz»; jeszcze inni utrzymywali, że to prorok, jak jeden z dawnych proroków. Herod, słysząc to, mawiał: «To Jan, którego ściąć kazałem, zmartwychwstał».

Ten bowiem Herod kazał pochwycić Jana i związanego trzymał w więzieniu z powodu Herodiady, żony brata swego, Filipa, którą wziął za żonę. Jan bowiem napominał Heroda: «Nie wolno ci mieć żony twego brata». A Herodiada zawzięła się na niego i chciała go zgładzić, lecz nie mogła. Herod bowiem czuł lęk przed Janem, widząc, że jest mężem prawym i świętym, i brał go w obronę. Ilekroć go posłyszał, odczuwał duży niepokój, a jednak chętnie go słuchał.

Otóż chwila sposobna nadeszła, kiedy Herod w dzień swoich urodzin wyprawił ucztę swym dostojnikom, dowódcom wojskowym i osobistościom w Galilei. Gdy córka tej Herodiady weszła i tańczyła, spodobała się Herodowi i współbiesiadnikom. Król rzekł do dziewczyny: «Proś mnie, o co chcesz, a dam ci». Nawet jej przysiągł: «Dam ci, o co tylko poprosisz, nawet połowę mojego królestwa». Ona wyszła i zapytała swą matkę: «O co mam prosić?» Ta odpowiedziała: «O głowę Jana Chrzciciela». Natychmiast podeszła z pośpiechem do króla i poprosiła: «Chcę, żebyś mi zaraz dał na misie głowę Jana Chrzciciela». A król bardzo się zasmucił, ale przez wzgląd na przysięgę i na biesiadników nie chciał jej odmówić. Zaraz też król posłał kata i polecił przynieść głowę Jana. Ten poszedł, ściął go w więzieniu i przyniósł głowę jego na misie; dał ją dziewczynie, a dziewczyna dała swej matce.

Uczniowie Jana, dowiedziawszy się o tym, przyszli, zabrali jego ciało i złożyli je w grobie.


Być wiernym sobie, swoim postanowieniom… Herod kazał pochwycić i uwięzić Jana Chrzciciela, ale przecież nie chciał go zgładzić. Choć czuł przed nim lęk, nie odmawiał mu prawości; choć słuchając słów Jana, odczuwał duży niepokój, to przecież chętnie go słuchał. Ale oto zachwycony tańcem córki Herodiady, Herod przyrzekł jej spełnienie każdego życzenia. Ta, namówiona przez matkę, która od dawna nastawała na życie Jana, zażyczyła sobie ni mniej, ni więcej, tylko głowy Jana Chrzciciela. Herod, choć ze smutkiem, spełnił prośbę – a to przez wzgląd na przysięgę i biesiadujących z nim świadków całej sytuacji. Złamanie przysięgi Herod odbierał pewnie jako sprawę utraty honoru. Wzgląd na biesiadników – to już odrębna kwestia – kwestia opinii publicznej, tego, „co ludzie powiedzą”. Takie myśli kotłowały się pewnie w głowie Heroda. A tymczasem głowa Jana podana została na misie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Dostęp do treści jest ograniczony Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.