Blokada Sejmu: Czy posłowie PO łamią kodeks karny?

Jarosław Dudała Jarosław Dudała

publikacja 11.01.2017 14:39

Czy blokowanie przez posłów Platformy Obywatelskiej Sali Plenarnej Sejmu narusza kodeks karny? Chodzi zwłaszcza o art. 128 § 3, który mówi, że podlega karze ten, kto przemocą lub groźbą bezprawną wywiera wpływ na czynności urzędowe konstytucyjnego organu Rzeczypospolitej Polskiej.

Blokada Sejmu: Czy posłowie PO łamią kodeks karny? Posłowie opozycji w zamkniętej Sali Plenarnej Sejmu PAP/Radek Pietruszka

Zdaniem adwokata Piotra Kwietnia, nie byłoby wątpliwości, że mamy do czynienia z przestępstwem, gdyby takiej okupacji dopuściły się osoby, które nie są posłami. Tu jednak jest inaczej. Mamy do czynienia z sytuacją, w której niektórzy członkowie kolegialnego organu - prawnego, ale także politycznego! - podejmują działania polityczne (nawet niezgodne z Regulaminem Sejmu), zmierzające do wymuszenia pewnego sposobu funkcjonowania tego organu. - Czy to w ogóle może być przestępstwo? Mam wątpliwości - przyznaje mec. Kwiecień.

Jeśli nawet przejść do porządku nad tą wątpliwością, to pojawia się inna: czy można mówić o przestępstwie, skoro marszałek Sejmu toleruje zachowanie posłów PO, choćby tylko w taki sposób, że negocjuje z nimi, nie nakazuje Straży Marszałkowskiej ich usunięcia. Mec. Kwiecień podaje tu podobny przykład z historii: w sierpniu 1980 r. strajk w Stoczni Gdańskiej został „zalegalizowany” poprzez negocjacje z robotnikami, prowadzone przez ówczesnego wicepremiera.

Co wobec tego powinien zrobić marszałek Sejmu?  - Przenieść obrady w inne miejsce, np. do Sali Kolumnowej - uważa mec. Kwiecień.

A odnosząc się szerzej do pytania o ewentualną odpowiedzialność karną posłów PO, podkreślił, że nie można oczekiwać, że prawo karne rozwiąże wszystkie problemy polityczne czy społeczne. Musi być jeszcze miejsce na normy kultury politycznej i prawnej.

Inny prawnik dr Krzysztof Wąsowski ocenia, że poseł może dopuścić się przestępstwa zamachu na Sejm. Uważa zarazem, że jest to kwestia wyłącznie teoretyczna. - Nie sądzę, by kiedykolwiek taka sprawa trafiła do sądu. A obecna sytuacja jest groteskowa – podsumował dr Wąsowski.