Wiara mała, ale żywa

ks. Tomasz Jaklewicz

|

Gość Niedzielny 40/2016

Co ciekawe, Pan Jezus w odpowiedzi na prośbę apostołów mówi, że wiara nie musi być wcale wielka.

ks. Tomasz Jaklewicz ks. Tomasz Jaklewicz

1. Apostołowie prosili Pana: »Dodaj nam wiary«”. Chyba każdy z nas podpisze się pod tą prośbą. To niezwykłe i pocieszające, że sami apostołowie czuli się słabi w swojej wierze, niepewni. Co ciekawe, Pan Jezus w odpowiedzi na tę prośbę mówi, że wiara nie musi być wcale wielka. Może być mała jak ziarenko gorczycy. Z małego ziarenka wyrasta krzew, który ma ok. 3–4 metrów. W ziarnie jest ukryta wielka siła. Moc wiary nie bierze się z człowieka, ale z Boga. Nawet mała wiara jest podłączeniem się do źródła wielkiej mocy, którą jest Bóg. Nie tyle więc trzeba prosić o wielką, doskonałą wiarę, rozumianą jako ludzka zdolność, ale o wiarę żywą. Żywą, czyli taką, która łączy nas z Bogiem, w której jest potencjał wzrostu, nadzieja na więcej. W wierze jest ufne zwrócenie się ku przyszłości, jest oczekiwanie przekraczające ludzkie prognozy. Nic nie jest gotowe już teraz, nic nie jest pewne, ale możliwe jest wiele. Więcej, niż nam się wydaje. Warto spodziewać się dużo po Bogu. Ile ja się spodziewam?

2. Oprócz gorczycy mowa jest także o morwie. To drzewo żyje bardzo długo, do 600 lat, i ma bardzo długie korzenie. Wyrwanie go jest niemożliwe. Pan Jezus wskazuje, że wiara uzbraja człowieka w nadludzką siłę. Skoro dla Boga możliwe jest wszystko, to i dla mnie, jeśli jestem z Nim jedno. Wyrwanie morwy zakorzenionej głęboko w ziemi może kojarzyć się z wyrywaniem zła, które zapuściło korzenie w duszy. Ileż razy stajemy wobec niego bezradni. Zło tkwi w nas tak głęboko, iż wydaje się, że już zostanie na zawsze. Bóg jednak jest Panem rzeczy niemożliwych, dlatego wiara czyni cuda. A dokładnie Bóg w nas, jeśli Mu wierzymy.

3. „Słudzy nieużyteczni jesteśmy”. Oczekujemy często od razu nagrody. Każdy z nas chce być doceniony, pochwalony, zauważony. To normalny mechanizm naszej psychiki, nie trzeba się go wypierać ani wstydzić. Ale trzeba mieć go pod kontrolą. Chodzi o to, aby swojej wierności Bogu, gorliwości w Jego służbie nie uzależniać od poczucia satysfakcji, od oklasków, których się spodziewamy. Zresztą podobnie jest w relacjach ludzkich. Często nasza wierna miłość nie zostaje doceniona i zauważona nawet przez bliskich. Trudno jest wtedy trwać. Ale trzeba. W oryginale jest użyte słowo „dulos”, czyli dosłownie niewolnik. To bardzo mocne słowo. Należymy do Boga, zostaliśmy nabyci, wykupieni na krzyżu Jego krwią. Uczeń Chrystusa chce pełnić Jego wolę, oddaje swoją wolność w Jego ukrzyżowane ręce. Wtedy nie zbłądzi.

4. „Wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać”. Problem w tym, że czasem nie wiemy, co powinniśmy robić. Właśnie dlatego warto słuchać Boga, pokornie zgiąć kark. Człowiek, który ze swojej wolności czyni bożka, łatwo staje się niewolnikiem swoich namiętności, nieuporządkowanych pragnień, fantazji. Pokora i wierność swojemu powołaniu. Czy jest inna droga do szczęścia? Co jest moją powinnością? Pełnię ją z radością czy uciekam przed swoimi obowiązkami? Nie tymi wymyślonymi przez mój egoizm i pychę, ale tymi, które dał mi Pan. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.