Jedną nogą w przód, drugą w tył

Adam Szewczyk

publikacja 02.07.2016 00:00

Młode wino wlewa się do nowych bukłaków Mt 9,17

Po powrocie Jezusa z krainy Gadareńczyków podeszli do Niego uczniowie Jana i zapytali: «Dlaczego my i faryzeusze dużo pościmy, Twoi zaś uczniowie nie poszczą?»

Jezus im rzekł: «Czy goście weselni mogą się smucić, dopóki pan młody jest z nimi? Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, a wtedy będą pościć.

Nikt nie przyszywa łaty z surowego sukna do starego ubrania, gdyż łata obrywa ubranie, i gorsze staje się przedarcie. Nie wlewają też młodego wina do starych bukłaków. W przeciwnym razie bukłaki pękają, wino wycieka, a bukłaki przepadają. Ale młode wino wlewają do nowych bukłaków, a tak jedno i drugie się zachowuje».


Wlewać nowe wino do nowych bukłaków znaczy tyle, że gdy myślimy o nowym, to wszystko musi być nowe. Nie tylko część. Nie tylko powierzchowność. Nie Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek. Nawracać się to znaczy całym sobą zacząć iść w przeciwnym kierunku niż dotychczas. Nie da się jedną nogą iść do przodu, a drugą do tyłu. Ludzie dotknięci przez Jezusa zostawiali wszystko i szli za Nim. Nie da się żyć Jego nową nauką i trwać w starych nawykach. Oczywiście wielu z nas próbuje to robić. Dlatego nasze chrześcijaństwo kuleje. Ewangelia jest dla radykalnych w miłości. Kto dzisiaj ma odwagę być nikim? Przegranym? Jezus miał taką odwagę. Był Bogiem i człowiekiem, w którym płynęła krew narodu wybranego. Miał władzę, moc i wszystko, co potrzeba, by zrobić na tym świecie karierę. Jednak nie tym był zainteresowany. Przekroczył granicę, której człowiek o własnych siłach przekroczyć nie jest w stanie. Granicę egoizmu, grzechu i śmierci. Wlał nowe wino do nowego bukłaka. Swoją Krew do kielicha Nowego Przymierza.