Chińczycy walczą ze skażeniem. Cenzurą

jad /CNN/International Business Times/PAP

publikacja 17.08.2015 09:07

Władze ograniczają dostęp do informacji o skali wybuchu. Blokują media społecznościowe.

Chińczycy walczą ze skażeniem. Cenzurą Mieszkańcy Tiencin w maskach chirurgicznych przyszli przed siedzibę lokalnych władz prezentując zdjęcia ich zniszczonych przez eksplozje domów NG KONG /PAP/EPA

W chińskim porcie Tiencin doszło do katastrofalnych w skutkach eksplozji. Pierwszy wybuch miał moc trzech ton trotylu, drugi aż 21. Na domiar złego eksplozje miały miejsce w magazynach, w których przechowywane były trujące chemikalia. Zginęło ponad 100 osób. Są setki rannych. Około 70 ludzi wciąż uznaje się za zaginionych.

Niektóre chińskie media podawały informację, że w magazynie, w którym miał miejsce wybuch, przechowywano 700 ton cyjanku sodu. To 70 razy więcej, niż można składować w jednym miejscu. W sobotę władze zarządziły ewakuację strefy w promieniu 3 kilometrów od centrum wybuchu. W powietrzu wykryto cyjanek sodu.

Chińskie władze "oszczędnie" dawkują informacje na temat sytuacji w tej położonej 120 km od Pekinu aglomeracji. "Oszczędność" jest posunięta do tego stopnia, że w sobotę mieszkańcy Tiencin zebrali się przed gmachem lokalnej władzy, by domagać się jakichkolwiek informacji na temat swoich bliskich. Żądali też wyjaśnienia przyczyn katastrofy.

Jak podaje CNN, w Tiencin ludzie mieszkali nawet kilkaset metrów od magazynów z setkami ton trucizny. Gdy doszło do eksplozji ich domy zostały zrównane z ziemią. Ci, którzy przeżyli, nie mają się gdzie podziać. Domagali się informacji, co dalej. Część osób chce także, by władze odkupiły od nich mieszkania położone najbliżej zagrożonego terenu.

Tymczasem przedstawiciele władz umiarkowanie dozują jakiekolwiek informacje. Agencja Xinhua podała, że około 50 stron internetowych zostało zablokowanych, ponieważ siały panikę i publikowały niesprawdzone informacje na temat wybuchów. International Business Times podaje, że dziennikarze nie byli dopuszczani bliżej niż na 6 kilometrów od miejsca eksplozji. Według doniesień serwisu IBT, fotoreporter Hong Kong Free Press, który fotografował ludzi w szpitalu w Tiencin poszkodowanych w wybuchach, został zmuszony do skasowania zdjęć.

Również użytkownicy chińskiego odpowiednika Twittera skarżyli się, że ich posty na temat katastrofy w Tiencin były usuwane lub cenzurowane. Reporterowi CNN, który próbował filmować i relacjonować sytuację przed szpitalem w Tiencin, utrudniano pracę. Udało się zachować nagranie tego momentu.

CNN blocked from reporting outside Chinese hospital
News English

TAGI: