Prawdziwa miłość to nie piosenka

ks. Wojciech Parfianowicz

publikacja 01.08.2015 21:35

Na rozpoczęcie 33. Pieszej Pielgrzymki na Jasną Górę pątnicy z diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej usłyszeli mocne słowa biskupa.

Prawdziwa miłość to nie piosenka Skrzatusz, 1 sierpnia: wyjście grup na trasę pielgrzymki ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość

Mszy św. w Skrzatuszu przewodniczył bp Edward Dajczak. Eucharystię koncelebrowało z nim ponad 20 kapłanów, którzy w różny sposób posługują pielgrzymom podczas drogi.

W homilii biskup odniósł się do tegorocznego hasła pielgrzymki zaczerpniętego z Kazania na Górze: "Błogosławieni czystego serca". - W Biblii serce jest siedliskiem świadomej, rozumnej, wolnej osobowości człowieka. Serce czyste oznaczało natomiast zawsze serce prawe i nieobłudne. Można zatem powiedzieć, że ludzie czystego serca są prawdziwi i uczciwi. Innymi słowy, żyją tak, jak myślą, zgodnie z tym, do czego są przekonani - mówił bp Dajczak.

- W epoce gry i udawania, kiedy zmusza się ludzi do myślenia zgodnie z tzw. poprawnością polityczną, kiedy mówi się, że swoje przekonania należy zostawić przed Sejmem czy miejscem pracy, taka postawa jest bardzo ważna. Jeżeli bowiem nie żyję tak, jak wierzę i myślę, to zaczynam myśleć i wierzyć tak, jak żyję, a wtedy zaczyna się dramat nieprawości, obłudy i nieprawdy. Jeżeli idę na kompromis z wiarą, to zaczynam powoli fałszować tę wiarę. Stąd dyskusje, czasem absurdalne z punktu widzenia Ewangelii, także wśród ludzi, którzy nazywają siebie katolikami - powiedział ordynariusz diecezji.

Biskup przypomniał, że pielgrzymka jest szansą, aby na siebie i swoje życie spojrzeć w świetle Ewangelii i jeszcze raz, na nowo odkryć, co jest prawdą i za czym warto w życiu podążać.

Podkreślił też, że pielgrzymowanie jest doskonałą lekcją prawdziwej miłości. - Ona nie jest uczuciem, ale umiejętnością życia dla Boga i człowieka. Dzisiaj wiele się mówi i śpiewa o uczuciach, po czym ludzie wymieniają siebie jak zużyte przedmioty i mówią, że się kochali. Prawdziwa miłość nie jest abstrakcją, pojęciem, piosenką. Ona jest czymś konkretnym - powiedział biskup, po czym dodał: - Nie myśleć o sobie, to pierwsza lekcja miłości. Sądzę, że na pielgrzymce będziecie mieli wiele okazji, aby to wypróbować.

W tym roku z głównego sanktuarium diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej w Skrzatuszu na pielgrzymi szlak wyruszyło ok. 450 osób w ośmiu grupach.

Jak mówi ks. Tadeusz Kanthak, kierownik pielgrzymki, z pewnością po drodze dołączą kolejne osoby. - Są tacy pielgrzymi, którzy ze względu na różne obowiązki nie mogą przejść całej trasy, ale nie wyobrażają sobie wakacji bez choćby jednego dnia na pielgrzymce. Dołączają więc do nas na chwilę, albo pod sam koniec - mówi kapłan.

Tadeusz Hapyn z Parsęcka na pielgrzymkę wybrał się już po raz 10. - Nie piję 11 lat. Jest więc za co dziękować - mówi mężczyzna, który jest przekonany, że w wyjściu z nałogu pomogła mu Matka Boża. - Gdy byłem w szpitalu i myślałem o samobójstwie, przyszedł kapelan, dał mi różaniec i powiedział, żebym prosił Ją o pomoc - wspomina mroczne chwile ze swojego życia, szczęśliwy dziś i pełen życia pan Tadeusz.

Wszystkie pielgrzymki przeszedł mimo częściowo zdrętwiałej nogi. - To pozostałość po wypadku, który miałem, prowadząc przed laty rower po pijanemu - wyjaśnia. - Nie jest mi z tego powodu trudniej. Wola podziękowania za uratowanie jest większa. Na pielgrzymce trzeba po prostu mieć cel. Ja niosę też intencje wielu ludzi, którzy proszą mnie o modlitwę. Modlę się też za alkoholików. Niosę ich do Matki Bożej - przyznaje Tadeusz Hapyn.

Prawdziwa miłość to nie piosenka   Skrzatusz, 1 sierpnia: bp Edward Dajczak błogosławi pielgrzymów przed wyjściem ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość O właściwej motywacji pielgrzymowania przypomina też ks. Tadeusz Kanthak, kierownik: - Do pielgrzymowania potrzebna jest wiara, aby trud, który wiąże się z drogą, ofiarować Matce Bożej w jakiejś intencji. Wtedy pielgrzymka ma naprawdę moc przemiany, inaczej jest po prostu przejściem z jednego miejsca na drugie.

Wśród pielgrzymów przeważa kilkunastoletnia młodzież. Są jednak także osoby nieco starsze, a także zupełnie małe dzieci. Pani Helena z Koszalina wybrała się w drogę ze swoją wnuczką, 8-letnią Julką. - Babcia mnie namówiła. Boję się, czy dam radę, czy dojdę do końca. Chciałabym dojść, bo mam jedną intencję - mówi dziewczynka. - Chciałabym, żeby wnuczka odebrała to jako dar. Będzie to jej potrzebne na przyszłość. Może ta pielgrzymka otworzy jej bardziej drogę do Pana Boga. Myślę, że coś w niej utkwi, może zrozumie to później. Przyda się jej ta atmosfera grupy. W codziennym życiu trudno o coś takiego, bo każdy ze sobą rywalizuje. Tutaj może doświadczyć wspólnoty, wspólnego śpiewu, radości. Może sama kiedyś pójdzie i weźmie jeszcze kogoś ze sobą - mówi p. Helena.

Po drodze pielgrzymi będą nocować głównie w rodzinach. - Staramy się, żeby noclegów zbiorowych było jak najmniej. Ważnym wymiarem pielgrzymki są właśnie te spotkania z ludźmi w ich domach. Jednym z ważniejszych zadań pielgrzyma jest bowiem danie świadectwa. Poza tym taki nocleg u kogoś to obopólna wymiana. My korzystamy z gościnności gospodarzy, a oni proszą nas o zaniesienie na Jasną Górę ich intencji - wyjaśnia ks. Piotr Kozłowski, kwatermistrz.

Pielgrzymi dojdą do Częstochowy 13 sierpnia.