Bóg dobry jak wino 


ks. Tomasz Jaklewicz


|

GN 18/2015

„Ja jestem prawdziwym krzewem winnym”.


Bóg dobry jak wino 


Jezus powiedział do swoich uczniów:

„Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec mój jest tym, który uprawia. Każdą latorośl, która we Mnie nie przynosi owocu, odcina, a każdą, która przynosi owoc, oczyszcza, aby przynosiła owoc obfitszy. Wy już jesteście czyści dzięki słowu, które wypowiedziałem do was. Trwajcie we Mnie, a Ja w was trwać będę. Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie, o ile nie trwa w winnym krzewie, tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie.

Ja jestem krzewem winnym, wy - latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić. Ten, kto we Mnie nie trwa, zostanie wyrzucony jak winna latorośl i uschnie. I zbiera się ją, i wrzuca do ognia, i płonie. Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, poprosicie, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni. Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami”.


1 Symbolika wina i winnicy ma swoją długą tradycję, zarówno biblijną, jak i pogańską. Wino symbolizuje radość, przyjaźń, ludzką miłość. Jednak tak jak można przesadzić w korzystaniu z wina i popaść w pijaństwo, tak jest ze wszystkimi doczesnymi radościami. Konieczne są mądrość, umiar w korzystaniu z wina, i w ogóle z życia. Dionizos, grecki bóg wina, jest symbolem ekstazy, która upaja człowieka, prowadzi do zatracenia siebie w szukaniu przyjemności. W Starym Testamencie winnica była symbolem Izraela. Sam Bóg uprawia tę winnicę, opiekuje się, troszczy o swój lud. On jest źródłem autentycznej radości. Jezus, nazywając siebie prawdziwym krzewem winnym, mówi o tym, że tworzy nową wspólnotę ludu Bożego. Jej celami są radość, spełnienie się w ekstazie, która nie jest jednak dionizyjskim bezmyślnym upojeniem, ale odnalezieniem najwyższej miłości, jest zjednoczeniem z samym Bogiem. A dzięki Niemu i z innymi.



2 Trzy orzeczenia są tu ważne: „trwać”, „przynosić owoc”, „oczyszczać”. Zacznijmy od trwania. „Trwajcie we Mnie, a Ja w was trwać będę”. To zaproszenie do najgłębszej wspólnoty z Jezusem. Jak mogę się stać winną latoroślą, która czerpie soki z Bożej miłości? Trwanie w Jezusie to codzienna modlitwa, Msza święta, spowiedź, rachunek sumienia, naśladowanie... Celem jest zażyłość z Chrystusem, przyjaźń z Nim, wspólnota.

3 „Przynosić obfity owoc”. Pomyślmy o kiści dojrzałych winogron. To obraz życia płodnego, owocnego. W różnych dziedzinach życia, ale w jednej kiści ludzkiego żywota dojrzewają soczyste pojedyncze grona. Praca, przyjaźń, miłość, zaangażowanie społeczne, charytatywne itd. To wszystko będzie owocne, jeśli będę czerpał natchnienie i miłość z Jezusa. Wszystkie ziemskie małe radości stają się wtedy przedsmakiem, drogą, zapowiedzią uczty wieczystej, kiedy upoimy się winem Boga. 


4 Oczyszczanie winnej latorośli jest konieczne. Obserwowałem kiedyś pracę w winnicy: robotnicy przycinali sekatorami nazbyt wybujałe pędy, tak aby latorośl „pracowała” nie na bezużyteczne liście, ale na dojrzewanie winogron. Bóg musi także przycinać nazbyt wybujałe gałązki naszych pomysłów, aktywności. Chce, byśmy nie rozpraszali energii na rzeczy bezsensowne, ale skoncentrowali się na owocu. „Wy już jesteście czyści dzięki słowu, które wypowiedziałem do was” – mówi Pan. Słowo Boże jest „sekatorem”. Ono pozwala nam rozróżnić dobro i zło. Ono daje też siłę, aby odciąć się od tego, co złe. Pokusa nigdy nie kusi nas złem. Kusi owocem, czyli iluzją większego szczęścia, potężniejszej kiści doznań, przyjemności w imię bardziej smakowitego życia. Wracamy do wina. Konieczny jest umiar. Nie da się wypić zbyt dużo naraz. Trzeba umieć powiedzieć „dość”. Tak zwane pójście na całość kończy się na ogół całkowitą klęską. Tylko w stronę Jezusa mogę pójść na całość. Tylko Nim mogę się upoić bez ograniczeń. Bo w Nim człowiek się odnajduje, nie zatraca.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.