Od dziś łatwiej być bankrutem?

PAP

publikacja 01.01.2015 09:51

Ze zmian zadowolony jest Rzecznik Praw Obywatelskich, lecz przedsiębiorcy ostrzegają przed możliwymi negatywnymi konsekwencjami.

Od dziś łatwiej być bankrutem? Od 2015 roku łatwiej ogłosić bankructwo Agata Ślusarczyk /Foto Gość

Zmiany wprowadza nowelizacja Prawa upadłościowego i naprawczego, ustawy o Krajowym Rejestrze Sądowym oraz ustawy o kosztach sądowych w sprawach cywilnych przygotowana przez Ministerstwo Sprawiedliwości.

Nowe przepisy zdecydowanie łagodzą rygory ogłoszenia upadłości konsumenckiej, wykluczając oddłużenie tylko tych osób, które popadły w kłopoty z powodu winy umyślnej lub rażącej niedbałości.

Zakładają, że w imię humanitaryzmu, bankructwo konsumenta będzie w szczególnych okolicznościach możliwe nawet wtedy, gdy dłużnik: nie zgłosił w ustawowym terminie wniosku o ogłoszenie upadłości; jego działania zostały prawomocnie uznane za dokonane z pokrzywdzeniem wierzycieli; podał we wniosku o upadłość nieprawdziwe lub niekompletne dane; nie wykonywał ciążących na nim obowiązków.

Umorzenie długu będzie także w wyjątkowych sytuacjach możliwe nawet bez jakiegokolwiek zaspokojenia wierzycieli i ustalenia planu spłat. Chodzi o takie sytuacje jak ciężka choroba czy inne tragiczne okoliczności.

Nowela obniża także koszty całej procedury upadłości konsumenckiej i przewiduje udzielanie "pożyczki" ze Skarbu Państwa na jej opłacenie. Opłata stała przy przystąpieniu do procedury upadłościowej została obniżona z 200 do 30 zł. A "pożyczka" ma być spłacana z majątku dłużnika, lub - w szczególnych wypadkach - nawet całkowicie darowana. Ustawa wprowadza też m.in. odstąpienie od rygoryzmu i formalizmu przy postępowaniu upadłościowym - sąd będzie mógł pominąć drobne braki we wnioskach i oświadczeniach konsumenta. Pozwala ponadto na bankructwo, jeśli dłużnik miał tylko jednego wierzyciela, co do tej pory było niemożliwe.

Dzięki nowym przepisom konsument uzyska również możliwość zawarcia układu z wierzycielami w ramach postępowania upadłościowego, co ma mu np. umożliwić zachowanie mieszkania w zamian za ustalony za zgodą większości wierzycieli indywidualny plan spłat. Maksymalny okres oddawania długów - w ramach planu spłaty - skrócono z 5 do 3 lat.

Poza tym w sytuacji, gdy dłużnik - na potrzeby spłaty zadłużenia - sprzeda mieszkanie, będzie mu przysługiwała większa niż dotąd suma na pokrycie kosztów wynajmu - z dotychczasowej 12-krotności średniego czynszu najmu do 24-krotności średniego czynszu najmu.

O ułatwienia w ogłoszeniu bankructwa i oddłużeniu konsumentów od dawna zabiegała Rzecznik Praw Obywatelskich Irena Lipowicz, która jeszcze w 2012 r. wystąpiła do ministra sprawiedliwości, domagając się pilnej zmiany ustawy, m.in. obniżenia kosztów upadłości, zniesienia rygoryzmu i formalizmu procedury i wprowadzenia możliwości zawarcia z układu z wierzycielami.

Dane, jakimi dysponuje RPO, wskazywały bowiem, że dotychczasowe przepisy o upadłości konsumenckiej były zbyt restrykcyjne - w efekcie ogłoszono śladową liczbę upadłości. Na około 2 tys. zgłoszonych wniosków, upadłość konsumencką ogłosiło jedynie kilkadziesiąt osób, a wielu potencjalnych wnioskodawców w ogóle nie zdecydowało się na rozpoczęcie procedury upadłości, zniechęconych nadmiernym formalizmem postępowania. Przystąpienie do procedury uniemożliwiał też dotychczasowy wymóg posiadania środków na zapłatę kosztów postępowania, zwykle 5-15 tys. zł.

Tymczasem problemy ze spłatą długów ma w Polsce ponad 2 mln 300 tys. osób, a ich zobowiązania przekraczają 40 mld zł.

Jednak zdaniem krytyków, nowe przepisy, choć potrzebne, idą zbyt daleko w kierunku ochrony dłużników kosztem praw wierzycieli. Szczególne zastrzeżenia wzbudza przepis, iż sąd oddali wniosek o bankructwo konsumenta, jeśli "dłużnik doprowadził do swojej niewypłacalności lub istotnie zwiększył jej stopień umyślnie lub wskutek rażącego niedbalstwa". Oznacza on bowiem, że osobom, które zadłużyły się lekkomyślnie, ale działały uczciwie, będzie przysługiwało prawo do ogłoszenia upadłości.

Reprezentujący przedsiębiorców Business Centre Club (BCC) ocenił np., że cel przyświecający ustawie, tj. - by niewypłacalny konsument mógł łatwiej, szybciej i taniej ogłosić upadłość, co w praktyce oznacza umorzenie (całości lub części) jego zobowiązań - wcale nie musi przynieść korzystnych skutków dla gospodarki.

"Nowe przepisy mogą przyczynić się do wzrostu nieodpowiedzialnych zachowań konsumentów, którzy mogą mniej rozważnie podejmować decyzje o zaciągnięciu zobowiązań finansowych w związku z możliwością ich łatwiejszego umorzenia przez sąd. Przewiduje się, że uproszczenie procedury upadłości konsumenckiej, jak również wprowadzenie możliwości ponoszenia przez Skarb Państwa kosztów postępowań upadłościowych, zdecydowanie zwiększy liczbę postępowań zakończonych orzeczeniem o upadłości konsumenta", napisał BCC.

"Wzrośnie zatem ryzyko prowadzenia działalności gospodarczej dla przedsiębiorców z sektora finansowego, którzy będą zmuszeni wkalkulować w swoją działalność większą liczbę nieściągalnych zobowiązań", podkreślono w opinii.

Podobne zastrzeżenia zgłaszał także Związek Banków Polskich (ZBP), który napisał w swojej opinii do ustawy, że "znowelizowane przepisy mogą stanowić zachętę dla konsumentów do nieodpowiedzialnego zadłużania się (w kontekście oferowanego przez ustawę uprzywilejowania w postaci przedwczesnego umorzenia niewykonanych zobowiązań upadłego), a zarazem powodować znaczne obciążenie środków publicznych kosztami postępowań, w przypadkach finalnego ponoszenia ich przez Skarb Państwa."

Wiceprezes ZBP Jerzy Bańka przestrzegał też, że bankrut, który oddłużył się nie poprzez ugodę z wierzycielami, a dzięki decyzji sądu, przez co najmniej pięć lat nie będzie mógł korzystać z usług, gdzie liczy się wiarygodność klienta i odroczony jest termin płatności. Chodzi nie tylko o banki, ale także np. firmy telekomunikacyjne. Jak mówił, w sektorze bankowym przyjmuje się, że pięć lat to okres próby, po upłynięciu której wygasają obawy związane z kredytowaniem dawnego bankruta.

"Dłużnicy, wobec których chociaż raz ogłoszono upadłość konsumencką, muszą się też liczyć z tym, że ich pożyczka będzie droższa, bo oprocentowanie to koszt ryzyka związanego z kredytowaniem" - podkreślił Jerzy Bańka.