Śmierć miarą miłości

Wiktoria Wróblewska

|

GN 44/2014

„Chrystus, powstawszy 
z martwych, już więcej 
nie umiera, śmierć nad Nim 
nie ma już władzy”

Wiktoria Wróblewska 
demograf, profesor SGH w Warszawie, 
żona, matka, babcia Wiktoria Wróblewska 
demograf, profesor SGH w Warszawie, 
żona, matka, babcia
jakub szymczuk /foto gość

Łazarz, brat Marii i Marty, cudownie wskrzeszony mocą Jezusa, umarł ponownie po jakimś czasie. Śmierć jest wpisana w nasze życie i wraz z upływem lat narasta we mnie świadomość, że „nie ma lekarstwa na śmierć człowieczą”. A przecież dla nieśmiertelności Bóg stworzył człowieka i nie zmienił swoich planów, a dla ich urzeczywistnienia gotów sam był umrzeć. Jezus jako jedyny powstał ze śmierci do życia, które trwa już nieprzerwanie. Jest to w sercu naszej wiary i rzeczywistości Jego spotkań z tymi, którzy z Nim razem poszli z Galilei do Jerozolimy. Na rekolekcjach ignacjańskich, w których uczestniczyłam, Jezus powiedział: Nie módl się do Mnie jak do umarłego. Jestem Żyjący! Z Nim mogę wkraczać w nowe życie, już tu i teraz, umierając dla siebie i zadając śmierć grzechowi. Dla mnie śmierć nie oznacza tylko tej pewnej chwili, której nie znam, ale jest miarą naszej miłości, także tej, gdy powiedziałam mężowi, że nie opuszczę go aż do śmierci. Oby nic nie zdołało nas odłączyć od miłości Boga, ani śmierć, ani życie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.