W czasie seminaryjnej formacji patronem ich rocznika był Jan XXIII. Poznajcie drogę do kapłaństwa i motywacje, jakie kierowały nowo wyświęconymi przy wyborze hasła prymicyjnego.
ks. Łukasz Płaczek
ur. 25.12.1996 Świętochłowice
parafia zamieszkania: Świętych Apostołów Piotra i Pawła, Świętochłowice
hasło prymicyjne: Ja jestem krzewem winnym, wy - latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity (J 15,5)
Wychowywałem się w wierzącej rodzinie - już od najmłodszych lat całą rodziną chodziliśmy do kościoła na niedzielne Eucharystie, Roraty oraz na rożne okresowe nabożeństwa, np. majowe, Różaniec, Drogi Krzyżowe itp. Od Pierwszej Komunii św. angażowałem się w życie mojej parafii, formując się i posługując w różnych grupach - ministrantach, a później w Ruchu Światło-Życie. Co roku jeździłem na rekolekcje oazowe i ministranckie, w czasie których poznawałem rówieśników, księży oraz kleryków. W tym czasie było mi dane poznać wielu księży, którzy swoim świadectwem życia ukazali mi, że powołanie kapłańskie jest piękną przygodą z Panem Bogiem.
W pierwszej klasie liceum po raz pierwszy usłyszałem tzw. głos Pana, ale szybko o tym zapomniałem, byłem bowiem zainteresowany innymi sprawami. Ponadto tłumaczyłem sobie, że jeszcze nie nastąpił czas do podejmowania tak ważnych decyzji. Rok później myśli o wstąpieniu do seminarium pojawiały się coraz częściej. Na początku klasy maturalnej wszystkie siły i cały czas poświęciłem na przygotowanie się do egzaminów maturalnych, dlatego wyparłem ze świadomości pytanie: "Co później?". Jednak nie musiałem długo czekać na odpowiedź Pana Boga, gdy miesiąc przed maturami usłyszałem: "Pójdź za Mną". I tak po zdaniu egzaminów maturalnych podjąłem decyzję o wstąpieniu do WŚSD w Katowicach, dając sobie czas na rozeznanie powołania. Wiedziałem, że jeżeli nie spróbuję, to później będę tego żałować. Na pomoc przyszła mi możliwość formowania się w Brennej na roku propedeutycznym. To w zaciszu tego górskiego miasteczka konfrontowałem się z moimi myślami i planami na życie, poznawałem i rozeznawałem moje wewnętrzne motywacje oraz dzieliłem się moimi przemyśleniami z Panem Bogiem na modlitwie. Teraz wiem, że było to najlepsze rozwiązanie, aby się przekonać, czy to jest ta droga.
Fragment z Pisma Świętego, który obrałem sobie na hasło prymicyjne, również korzeniami sięga okresu formacji w Brennej. "Ja jestem krzewem winnym, wy - latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity" (J 15,5) - było to jedno z pierwszych siglów, które zapisałem w swoim dzienniku duchowym. Poznając siebie, zarówno swoje mocne, jak i słabe strony, talenty i wady, coraz bardziej dochodziłem do wniosku, że sam nie dam rady. Zawsze czegoś mi brakowało, w czymś niedomagałem. I z takim stanem rzeczy trzeba się pogodzić, bo jesteśmy tylko ludźmi. Wtedy bardzo do mnie przemówił ten fragment z Ewangelii według św. Jana: gdy będę bazował tylko na sobie, to wcześniej czy później zabraknie mi sił, zacznę pomału "umierać". Ja sam potrzebuję fundamentu, którym jest dla mnie Bóg. A trwając z Nim, będę wstanie uczynić jeszcze większe rzeczy.