W auli Papieskiego Wydziału Teologicznego eksperci przybliżali młodzieży historię przedwojennej Polonii wrocławskiej.
Jakie były najważniejsze polskie adresy w niemieckim przedwojennym Wrocławiu? Na pewno kościół pw. św. Marcina i Dom Polski przy ul. ks. Henryka Brodatego.
- Kościół ściągał wszystkich Polaków, tych mieszkających na stałe i sezonowych robotników. Nie chodziło tylko o praktyki religijne, ale również o spotkanie się z innymi Polakami i wymienienie się informacjami, doświadczeniami. Św. Marcin stał się miejscem spotkań towarzyskich. Tam się zawiązywały kontakty biznesowe, a także takie, które kończyły się małżeństwami - opowiadała B. Maciejewska.
Podkreśliła, że księża pracujący przy kościele św. Marcina wykonywali ogromną pracę. Mieli bowiem pod opieką nie tylko kilkuset Polaków, ale również kilkanaście tysięcy robotników sezonowych (emigrantów ekonomicznych), którzy przyjeżdżali pracować w rolnictwie.
- Jeżeli matki w małżeństwach mieszanych były Polkami, pilnowały, by dzieci uczyły się polskiego. A ojcowie, którzy nie znali ani słowa po polsku, wspierali te dzieci w nauce. Uważali, że znajomość drugiego języka to samo dobro - stwierdziła B. Maciejewska
Wśród miejsc związanych z Polakami w przedwojennym Wrocławiu prelegenci wymienili także polską bursę akademicką przy ul. Kościuszki.
Wraz z wybuchem II wojny światowej następuje dramatyczny moment. 17 września 1939 roku odprawione zostało ostatnie nabożeństwo w kościele św. Marcina.
- I to był moment, kiedy Polonia wrocławska przestała istnieć. Rozpierzchli się, próbowali wyjść cało z wojny. Chcieli przeżyć. W 1945 roku Wrocław stał się przecież prawdziwym piekłem z powodu oblężenia. Dzisiaj wiemy, że w historii Polonii najważniejsze okazały się osobiste relacje - podsumowała dziennikarka