107,6 FM

Polska na szlaku trąb powietrznych

Już w dwóch minionych wiekach w Polsce odnotowywano trąby powietrzne, które unosiły w powietrze ludzi i zwierzęta. Wraz z ociepleniem klimatu burze będą coraz częstsze, ale trudno oszacować jak zmieni się ich intensywność - mówi dr Mateusz Taszarek "łowca burz" i prognosta z UAM.

Ekstremalne zjawiska związane z konwekcją, czyli burze i tornada to pasja dr. Mateusza Taszarka z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza. Naukowiec realizuje ją w teorii - prowadząc badania naukowe nad występowaniem ekstremalnych zjawisk atmosferycznych - i w praktyce - jako "łowca burz" i prognosta.

Dr Mateusz Taszarek jest laureatem programu START Fundacji na rzecz Nauki Polskiej. Bada warunki atmosferyczne, w jakich powstają burze i ulepsza metody ich prognozowania przy użyciu numerycznych modeli pogody. Jest autorem strony internetowej www.enwo.pl, gdzie wykonywane są prognozy zjawisk burzowych dla całej Europy na okres trzech dni.

"W Polsce panuje przekonanie, że trąby powietrzne to zjawisko nowe, które zaczęło występować na początku XXI wieku. Analiza zapisków historycznych wskazuje jednak na liczne raporty tego typu zjawisk na przestrzeni ostatnich 200 lat. W XIX i XX wieku wystąpiło kilkanaście silnych trąb powietrznych, które powodowały ciężkie zniszczenia w infrastrukturze, demolowały budynki i powodowały liczne ofiary śmiertelne. Inne źródła opisywały silny ruch wirowy i dobrze rozwinięty lej, który porywał w powietrze ludzi i zwierzęta. Tego typu zjawiska występowały w Polsce regularnie - średnio dwa lub trzy razy w każdej dekadzie. Dawniej tornada powodowały więcej ofiar śmiertelnych. Obecnie nie są tak śmiercionośne, ponieważ budynki są solidniejsze, a społeczeństwo ma większą świadomość zagrożenia" - mówi dr Taszarek.

Jego zdaniem, zmiany klimatu spowodują, że burze będą zdarzały się częściej. Zima termiczna się skraca, a lato termiczne jest coraz dłuższe. Wraz ze wzrostem temperatury zwiększa się tempo parowania, czyli w atmosferze jest większa zawartość wilgoci. To sprawia, że częściej spełnione są warunki sprzyjające powstawaniu burz.

Za intensywność burz - na przykład pojawianie się gradu, silnego wiatru albo trąby powietrznej - odpowiada obecność prądu strumieniowego, czyli silnego przepływu powietrza na wysokości około 6-10 km. Badania wykazały, że wraz z ocieplaniem klimatu ów prąd może się przesuwać w kierunku wyższych szerokości geograficznych. To może spowodować, że w następnych kilkudziesięciu latach burze będą występowały częściej, ale z klimatologicznego punktu widzenia ich intensywność niekoniecznie wzrośnie. Dr Taszarek zastrzega jednak, że są to tylko projekcje klimatyczne.

Wśród trąb powietrznych, jakie zdarzają się w naszym kraju, są także trąby wodne. Są to tornada, które powstają nad zbiornikiem wodnym, czyli na przykład nad Morzem Bałtyckim. Trąby wodne mają łagodny przebieg, zazwyczaj formują się w strefie przybrzeżnej i bardzo rzadko przechodzą na ląd. Osiągają prędkość w środku wiru do około 150-200 km na godzinę. W Polsce każdego roku raportuje się kilka takich zjawisk.

Dr Taszarek należy do stowarzyszenia Skywarn Polska - Polscy Łowcy Burz. Na co dzień "łowca burz" prowadzi żmudne, choć dla niego fascynujące analizy ogromnych baz danych meteorologicznych. Bada, w jakich warunkach atmosferycznych powstają ekstremalne zjawiska i zajmuje się ich prognozowaniem. Ale kiedy już model pokazuje dzień i godzinę, kiedy możliwe są silne burze, badacz wsiada w auto i jedzie - prosto w wir zdarzeń.

"Po tym jak opracujemy prognozy, sprawdzamy, co się dzieje w rzeczywistości w atmosferze. Obserwujemy wielkie chmury burzowe, ustalamy prędkość wiatru, wilgotność powietrza - wylicza naukowiec. - Podczas pobytu w Stanach Zjednoczonych często wyjeżdżałem w teren z naukowcami z Oklahomy. Obserwowaliśmy jak tworzą się tornada i jak silne burze ewoluują w czasie. Osoba, która zdobywa takie doświadczenia, staje się lepsza w prognozowaniu i badaniu tych zjawisk" - przyznaje dr Taszarek.

Dr Taszarek stara się także o wprowadzenie sprawnego systemu ostrzegania przed tornadami i silnymi burzami. Jak mówi, taki system funkcjonuje w Stanach Zjednoczonych. Eksperci, którzy mają dostęp do radarów meteorologicznych, dokładnie wiedzą, co się dzieje w chmurach i kiedy nasilają się zjawiska prowadzące do gwałtownych burz i tornad. Jeżeli uznają, że nadchodząca burza będzie bardzo niebezpieczna, wówczas wyznaczają obszar na mapie, gdzie chmura może się przemieścić w ciągu najbliższej godziny. Wszystkie osoby, które znajdują się w tym obszarze, otrzymują wiadomość na swój telefon komórkowy - i to niezależnie od tego, czy mają zainstalowaną aplikację pogodową, czy nie. Nagle ich telefon zaczyna wibrować i pojawia się informacja: "w twoim regionie znajduje się tornado, natychmiast znajdź schronienie".

"Polska posiada dobry system radarowy, który pozwala synoptykom oszacować intensywność zjawisk burzowych. Gdybyśmy mieli również system bezpośredniego ostrzegania ludzi znajdujących się w strefie zagrożenia, można by uniknąć wielu tragedii. (...) Przecież Kowalski w lesie nie ma obowiązku sprawdzania na stronach internetowych ostrzeżeń meteorologicznych. Chodzi o to, żeby ostrzeżenia znalazły jego, najprościej poprzez ustalenie geolokalizacji i wysłanie wiadomości na telefon komórkowy" - tłumaczy dr Taszarek.

Tego typu system stara się również wprowadzić Stowarzyszenie Skywarn Polska, które skupia pasjonatów meteorologii. Od 10 lat ostrzega przed gwałtownymi burzami za pośrednictwem swojej strony internetowej i profilu na Facebooku.

« 1 »
TAGI:

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama