107,6 FM

Kobieta niezłomna

W Belwederze brałem udział w międzynarodowej konferencji poświęconej „Operacji polskiej” NKWDw latach 1937-1938. Było to pierwsze w historii przedsięwzięcie naukowe poświęcone przywracaniu pamięci ofiar tej niesłychanej zbrodni, którą słusznie określa się mianem ludobójstwa.

Niestety do dzisiaj praktycznie nie funkcjonuje ona w naszej pamięci, chociaż w ciągu kilkunastu miesięcy rozstrzelano ponad 111 tys. naszych rodaków żyjących w Związku Sowieckim. Oglądając wystawę w Belwederze, poświęconą opisowi tamtego dramatu i niektórym jego postaciom,  zwróciłem uwagę na historię niezwykłej kobiety. Może ona być symbolem polskiego losu, ale także dążenia do świętości w czasach, kiedy wszystkie wartości były łamane, a zło wydawało się przeżywać swój ostateczny triumf.

Na jednej z plansz umieszczono fotografię młodej, ładnej kobiety. Nazywała się Kamila Kruszelnicka. Urodziła się w Baranowiczach, ale w czasie I wojny światowej znalazła się wraz z rodziną w Moskwie. Tam ukończyła studia i pracowało w różnych biurach. Aktywnie uczestniczyła w życiu niewielkiej wspólnoty katolickiej, której życie koncentrowało się wokół kościoła św. Ludwika, położonego nieopodal siedziby sowieckiej bezpieki na Łubiance. Kamila uczestniczyła w tajnych spotkaniach organizowanych przez dominikańską tercjarkę  siostrę Katarzynę, czyli Annę Abrikosową , założycielkę pierwszej w Rosji żeńskiej wspólnoty zakonnej w obrządku wschodnim.  Została aresztowana w lipcu 1933 r. Podczas śledztwa zarzucono jej, że brała udział w spisku na życie Stalina, co było absurdalne. Po brutalnym śledztwie otrzymała wyrok 10 lat zesłania na Wyspy Sołowieckie, gdzie na Morzu Białym funkcjonował okrutny łagier. Szybko nawiązała kontakt z kapłanami zesłanymi na Sołowki. W tym łagrze siedziało ponad 30 księży katolickich, organizujących nielegalne życie wśród więźniów. Kamila była jedną z ważniejszych osób w tej wspólnocie. Pomagała w katechizowaniu oraz przygotowaniu więźniów do chrztu oraz innych sakramentów.  Na swoje nieszczęście zakochała się w jednym z funkcjonariuszy obozowych. Potajemnie wzięli ślub w pralni obozowej, którego udzielił im współwięzień - ojciec Antoni Jarmołowicz. Kamila nie wiedziała, że jej wybraniec jest agentem sowieckiej tajnej policji, a romans z nią był jedynie przykryciem dla rozpracowania środowisk katolickich w łagrze. Kiedy w sierpniu 1937 r. rozpoczęła się „operacja polska” NKWD, zaczęło się mordowanie Polaków uwięzionych na Sołowkach. Kamila trafiła do grupy, który została promem przewieziona na stały ląd, a później koleją do miejscowości Miedwieżiegorsk w Karelii. Tam wszelki ślad po niej się urwał. Dopiero niedawno ustalono, że wszyscy zginęli w leśnym uroczysku Sandarmoch. Kamilę Kruszelnicką rozstrzelano 27 października 1937 r. w pierwszej grupie skazańców. Umierając nie wiedziała, że jej mąż był zdrajcą. Odkryli to niedawno rosyjscy historycy, badający dokumentację łagru sołowieckiego. Trwa jej proces beatyfikacyjny i mam nadzieję, że już wkrótce Kamila decyzją Kościoła dołączy do grona wielkich świadków wiary ubiegłego stulecia.   

 

« 1 »

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama