107,6 FM

Mały święty, ale gigant ducha

Zmarł mając 15 lat. Za przyjaciół obrał Jezusa i Maryję. Jego dewizą życiową było "raczej umrzeć niż zgrzeszyć".

Dominik Savio urodził się 2 kwietnia 1842 roku w Riva di Chieri. Jego ojciec Karol był kowalem, matka Brygida była krawcową. Swoje dzieciństwo spędził w Murialdo w okolicach Castelnuovo d’Asti. W wieku pięciu lat nauczył się służyć do Mszy. Zaprzyjaźnił się z księdzem Janem Zuccą, który był dla niego pierwszym nauczycielem.

W wieku 7 lat Dominik przystąpił do pierwszej Komunii. W tamtych czasach dzieci przystępowały do Komunii dopiero w wieku 12 lat, chłopiec musiał wykazać, że jest dojrzały do sakramentu. Kiedy wracał pamięcią do tego dnia, mówił: „To był dla mnie rzeczywiście najpiękniejszy dzień, wielki dzień!” Dominik po powrocie do domu zanotował cztery postanowienia:
"1. Będę się często spowiadał i kiedy tylko otrzymam pozwolenie od spowiednika, przystąpię do Stołu Pańskiego.
2. Będę święcił dni świąteczne.
3. Moimi przyjaciółmi niech będą Jezus i Maryja.
4. Raczej umrzeć niż zgrzeszyć".

Do szkoły podstawowej chodził do Murialdo i Castelnuovo (5km w jedną stronę). Pewnego razu jeden ze spotkanych rolników zapytał Dominika, czy nie boi się chodzić sam tą drogą, rabusie nie byli rzadkością w tamtych czasach. Chłopiec spokojnie odpowiedział: "Nie jestem sam. Mam Anioła Stróża, który towarzyszy mi na każdym kroku". Rolnikowi odebrało mowę. Dominik kilkakrotnie doświadczył pomocy swojego Anioła Stróża. Gdy był małym dzieckiem matka uczyła go: "Pamiętaj Dominiku, że obok ciebie jest twój Anioł stróż. Nie obrażaj go nigdy żadnym grzechem i wezwij go na pomoc, jeśli będziesz jej potrzebował". Pewnego razu jego młodsza siostra wpadła do stawu i zaczęła tonąć. Dominik będąc jeszcze małym chłopcem, wskoczył do wody i ją wyciągnął. Ktoś zapytał go, jak tego dokonał. Odpowiedział: "Jedną ręką trzymałem Rajmundę, a drugą podałem mojemu Aniołowi Stróżowi". 

W pierwszą niedzielę października 1854 roku spotkał po raz pierwszy księdza Jana Bosko. Działało już oratorium, a kapłan otworzył także internat. Dominik jeszcze w tym samym miesiącu przybył do Turynu i zaczął uczęszczać do szkoły. Warto przytoczyć fragment rozmowy pomiędzy nim a ks. Bosko.

„Rozpoznałem w tym chłopcu postawę [pisał ks. Bosko], która całkowicie skierowana była na Boga i byłem zaskoczony, ile łaska Boża zdziałała już w tak młodym wieku. Po dosyć długiej rozmowie odezwał się do mnie: - No dobrze, i co ksiądz sądzi? Weźmie mnie Ksiądz na naukę do Turynu? - A więc wydaje mi się, że będzie z ciebie dobry materiał. - Na cóż może posłużyć ten materiał? - Aby zrobić z niego piękne ubranie dla Pana. - To znaczy, że ja jestem suknem, a ksiądz krawcem? Proszę mnie zatem wziąć ze sobą i zrobić piękne ubranie dla Pana Jezusa".

8 grudnia 1854 roku Pius IX ogłosił dogmat o Niepokalanym Poczęciu NMP. Tego dnia Dominik wyciągnął z kieszeni karteczkę przed ołtarzem Matki Bożej i jej się oddał w następującej modlitwie: "O Maryjo, Tobie oddaję moje serce. Spraw, aby zawsze pozostało Twoim. Jezu i Maryjo, bądźcie zawsze moimi przyjaciółmi. Lecz proszę Was, pozwólcie mi raczej umrzeć, niż gdybym miał nieszczęście popełnić choć jeden grzech".

W 1855 roku ks. Bosko głosił kazanie, które wywarło na Dominiku ogromne wrażenie. Postanowił, że chce zostać świętym. Trochę się najpierw w tym pogubił, ale ks. Bosko dał mu "receptę na świętość". Po pierwsze wesołość, ale rozumianą jako radość płynącą z pokoju z Bogiem i bliźnim. Po drugie wypełnianie obowiązków. Po trzecie staranie się o dobro dla innych. 

8 czerwca 1856 roku Dominik założył w Oratorium ks. Bosko Towarzystwo Niepokalanej. Chłopiec nigdy nie cieszył się zbyt dobrym zdrowiem. Ciężko zachorował zimą 1856/57. 1 marca 1857 roku opuścił Oratorium i udał się do domu. Zmarł osiem dni później. Ostatnie jego słowa brzmiały: "Gdy wreszcie dusza moja stanie już przed Tobą, nie odrzucaj jej od oblicza Twojego, lecz racz mnie przyjąć na łono miłosierdzia Twego, bym chwałę Twoją śpiewał wiecznie". Zwrócił się jeszcze do swojego ojca: "Do zobaczenia tato.... O, jakie piękne rzeczy widzę".

Gdy minęło 30 dni od śmierci Dominika, ojciec ciągle odczuwał jego stratę. W tym czasie ukazał mu się syn. Karol był tak zdumiony, że nie potrafił wymówić ani słowa. Zapytał w końcu, czy chłopiec jest w niebie. Dominik potwierdził i obiecał modlitwę za bliskich.

Savio ukazał się także księdzu Bosko, który zapytał go również o niebo. - A wy czym rozkoszujecie się w Niebie? - spytał ks. Bosko. - Tego nie da się opowiedzieć. Czym są radości nieba, nie dowie się żaden człowiek śmiertelny, dopóki nie połączy się ze Stwórcą. W Niebie cieszymy się Bogiem, to wszystko! - odrzekł Dominik.

Dominik Savio został beatyfikowany 5 marca 1950 roku. Kanonizowany 12 czerwca 1954.   

Jest patronem ministrantów, młodzieży, matek w stanie błogosławionym (szczególnie, gdy ciąża jest zagrożona) oraz małżeństw starających się o potomstwo.

[Na podstawie książek: Teresio Bosco Dominik Savio i Rozmowy o Księdzu Bosko, Wyd. Salezjańskie.]

« 1 »

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama