107,6 FM

Królowie przestworzy wracają na ziemię

Ostatnią edycję Turnieju Czterech Skoczni polscy kibice będą wspominać długo. Zawodnicy nie mają na to czasu: po ogromnym sukcesie wracają do ciężkiej pracy.

"Po dramatycznym finale w Bischofshofen, to Kamil Stoch został nowym królem przestworzy. Z bolącym ramieniem miał trudności z utrzymaniem złotego orła - nagrody za zwycięstwo w klasyfikacji generalnej. Brawo bił mu nawet wielki przegrany imprezy Daniel Andre Tande" - napisała austriacka gazeta "Voralberger Nachrichten".

W zawodach zwyciężył Kamil Stoch, drugie miejsce zajął Piotr Żyła, a czwarte Maciej Kot. Nigdy wcześniej nie było dwóch polskich skoczków na podium TSC.

"Nie ma czasu na świętowanie. To tylko jeden z etapów tego sezonu. Przed nami kolejne konkursy Pucharu Świata i to co najważniejsze - mistrzostwa globu. Musimy wrócić na +ziemię+ i twardo po niej stąpać" - powiedział trener polskiej reprezentacji Stefan Horngacher.

Po nim wielkiej radości widać nie było, ale to introwertyk. Spokojny, opanowany, trzymający dystans do tego, co dzieje się wokół. Taki był cały czas - nawet wówczas, gdy w Innsbrucku Kamil Stoch zaliczył upadek i nie wiadomo było, co dalej. Na diagnozę trzeba było czekać do wieczora, ale dwukrotny mistrz olimpijski wcześniej wskoczył na czwarte miejsce konkursu i zachował kontakt z liderem Norwegiem Danielem Andre Tande.

Horngacher wówczas się nie odzywał. Uciekał od dziennikarzy, rzucał w powietrze: "no comment". Zachowywał spokój, ale w środku się gotowało.

"Przyznaję, myślałem, że to koniec i Kamil nie da rady już skakać w tym turnieju" - powiedział później. Później to znaczy po dekoracji w Bischofshofen, w trakcie której oklaskiwał dwóch swoich podopiecznych Stocha i Żyłę. Podczas gdy na zwycięstwo pierwszego z nich wszyscy po cichu liczyli już nawet przed cyklem, tak druga lokata Żyły to dla wielu spora niespodzianka.

"Dla mnie to największe zaskoczenie tego turnieju. Nie spodziewałem się tego" - otwarcie przyznał austriacki szkoleniowiec.

Inaczej było z Małyszem, który jeszcze przed otwierającym konkursem w Oberstdorfie powtarzał: "Piotrek będzie czarnym koniem". Nie pomylił się, choć...

"Drugie miejsce to dla mnie też jest szok. Stawiałem na trzecie, a tak niewiele brakowało, żeby i Maciek Kot znalazł się na podium. To niesamowita historia" - mówił, ocierając łzy.

Wzruszenie w polskiej ekipie było duże, lecz tylko... w sztabie. Stoch był szczęśliwy, ale zmęczony. Do Żyły jego sukces nie docierał. Po udzieleniu wielu wywiadów chciał uciekać na górę, ale wówczas zawrócił go jeszcze organizator, przypominając o konferencji prasowej. "Na co mam iść?" - dopytywał Polak. Powoli chyba czas, by się do tego przyzwyczaił. Wszyscy są bowiem zgodni - to nie był jednorazowy wyskok polskiej kadry.

"Jesteśmy na fali wznoszącej. Forma przyszła w grudniu i ciągle rośnie. Została wypracowana stabilnie i dokładnie. Na moje trenerskie oko powinno jej starczyć do końca sezonu, a na mistrzostwach świata możemy stawiać przed chłopakami wysokie cele" - przyznał prezes związku Apoloniusz Tajner.

Zanim jednak Polacy polecą do Lahti czekają ich chociażby konkursy w Wiśle (14-15 stycznia) i tydzień później w Zakopanem.

"Już się tego boimy. Doskonale pamiętam, jaki był szał, kiedy sam odnosiłem sukcesy i od pewnego czasu przygotowujemy się do tego jak odciągnąć od tego chłopaków" - przyznał Małysz.

On doskonale wie, co znaczy zainteresowanie kibiców. W Zakopanem przed, w trakcie i po konkursach musiał chodzić z ochroną. To jakim nadal cieszy się szacunkiem było widać chociażby w Bischofshofen. Gdy tylko pojawiał się blisko trybun, fani go wołali, prosili o zdjęcia. On nie odmawiał, nadal się tym cieszy.

Podobnie zresztą jak Stoch, który na każdym kroku powtarza, że właśnie doping kibiców powoduje, że nie chce przestać skakać.

"To dla mnie wspaniałe, że teraz jedziemy do Polski. Nie mogę się już doczekać rywalizacji w Wiśle i Zakopanem. Będzie szał? I dobrze. Tak ma być. Przecież to, co robimy, robimy też dla fanów. To ich prawo, by polować na zdjęcie z nami, czy autograf" - dodał.

« 1 »

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama