Dzisiaj przypada rocznica zamordowania w Godzieszowie siostry elżbietanki.
W lutym 1945 roku większość Dolnego Śląska była już pod okupacją Armii Czerwonej. W połowie miesiąca opanowała ona m.in. Legnicę, Bolesławiec i Nowogrodziec.
Większość cywilnej ludności zdążyła uciec przed nadciągającymi bolszewikami. Z mieszkańców zostały tylko te osoby, które były chore bądź za stare na ryzyko tułaczki w wyjątkowo mroźną zimę.
W Godzieszowie zostało m.in. małżeństwo Maria i Paul Baumowie, a także Margareta Arnola, siostra miejscowego proboszcza. Ze staruszkami postanowiła też pozostać s. M. Adela Schramm, elżbietanka.
Pracowała ona od jakiegoś czasu w Godzieszowie opiekując się starszymi i schorowanymi, dlatego postanowiła zostać. Niestety, skończyło się to dla niej tragicznie.
20 lutego miejscowość opanowali Rosjanie. Pięć dni później przyszli do domu Baumów żądając wydania kobiet. Kiedy siostra Adela nie zgodziła się z nimi pójść, zabili nie tylko ją, ale wszystkich mieszkańców domu.
Nigdy nie znaleziono ciała pomordowanych. Jedna z hipotez, bardzo prawdopodobna, mówi o łączce nieopodal dawnego domu Baumów, jako miejsca pochówku.
- Prawdopodobniej gdzieś tutaj - pokazuje ręką Mieczysław Superson, obecny właściciel łąki. - Gdy przed laty robili wodociągi, wykop poprowadzono przez łąkę. Co prawda wcześniej ludzie mówili, że w tym miejscu był lej po pocisku czy po bombie. Ale gdy robiono wodociąg nikt o tym już nie pamiętał. Znaleźli wówczas kawałki czarnego płótna, może fragmentu ubrania. Zaczęli się zastanawiać czy to nie fragment habitu? Ale nie było kości. Niczego. Więc koparka ruszyła dalej - mówi Mieczysław Superson.
Symboliczny nagrobek na cmentarzu w Nowogrodźu Jędrzej Rams /Foto Gość Nikt nie przywiązywał wagi do błahego, jak się wówczas wydawało znaleziska. Po latach w Godzieszowie pojawiły się siostry elżbietanki, które szukały informacji o zaginionej pod koniec wojny siostrze. Zaczęto kojarzyć fakty. I stało się jasne, że najprawdopodobniej to na łączce poniżej kościoła mogą znajdować się doczesne szczątki s. M. Adeli Schramm.
-„To może jakoś by ją upamiętnić?” - mówiły siostry. Tak narodził się pomysł tablicy-pomnika, który dzisiaj możemy tam oglądać. Znajduje się w nim fragment portalu z głównego wejścia do domu Baumów, który dzisiaj już jest ruiną.
Dzisiaj s. Adela ma status Sługi Bożej. Jej proces beatyfikacyjny toczy się już na poziomie Watykanu razem z procesami innych sióstr, które spotkał podobny los podczas "wyzwalania" tych terenów przez Armię Czerwoną.
Jedną z tych sióstr jest s. Rosaria Schilling, pochowana na cmentarzu w Nowogrodźcu, która została zabita 23 lutego 1945 roku, po brutalnych gwałtach dokonanych przez sowietów. Inną elżbietanką z grupy Sług Bożych jest s. M. Sabina (Anna) Thienel, którą zabił radziecki żołnierz w Lubaniu 1 marca 1945 roku.
To najlepiej udokumentowane przypadki morderstw na elżbietankach dokonane przez sowietów. S. Miriam Zając, postulatorka w procesie beatyfikacyjnym, przygotowując się do niego zebrała informacje o ponad 100 podobnych mordach - w Głubczycach, Prudniku, Wrocławiu, Korfantowie, Polskiej Wsi...
S. Maria Paula Zaborowska, elżbietańska radna generalna, tak mówiła podczas zakończenia przewodu beatyfikacyjnego na poziomie diecezjalnym:
- Siostry przeżyły gehennę, a motywy prześladowań były różne, m.in. nienawiść do osób i wszystkiego, co wiązało się z wiarą. Większość sióstr zginęła w obronie czystości własnej lub innych, niektóre zmarły na skutek doznanych udręczeń i wycieńczenia. W atmosferze ogólnego terroru i zastraszenia, nasze siostry przeszły Drogę Krzyżową, idąc za Chrystusem cierpiącym. Poniosły one śmierć męczeńską i pokazały jak Boża miłość triumfuje pośród nienawiści - mówiła zakonnica.