107,6 FM

Kapitan Ameryka i przyjaciele

Gdyby nie heroiczna interwencja trzech młodych Amerykanów, wspartych przez dwóch dzielnych współpasażerów, islamski terrorysta dokonałby rzezi w pociągu z Amsterdamu do Paryża.

Często używamy słowa „bohater”, lecz w tym przypadku jeszcze nigdy nie było ono tak odpowiednie – w ten sposób amerykańska ambasador w Paryżu Jane Hartley scharakteryzowała Aleka Skarlatosa, Anthony’ego Sandlera i Spencera Stone’a. Wraz z ujawnianiem kolejnych szczegółów dramatycznych wydarzeń, które rozegrały się w ekspresie relacji Amsterdam–Paryż, stawało się jasne, że nie ma przesady w górnolotnym wystąpieniu Hartley oraz późniejszych pochwałach i odznaczeniach od prezydentów Baracka Obamy i François Hollande’a. W nocy z 21 na 22 sierpnia na stacji Gare du Midi w Brukseli do pociągu wsiadł uzbrojony po zęby Marokańczyk Ayoub El Khazzani. Gdy zaczął strzelać, obsługa składu zabarykadowała się w pomieszczeniu służbowym i nie reagowała na krzyki pasażerów. Sprawy w swoje ręce wzięli pozbawieni broni dwudziestoparoletni Skarlatos, Stone i Sadler, którzy rzucili się na napastnika. Nie dość, że udało im się go obezwładnić i związać, to jeszcze raniony nożem Spencer Stone opatrzył postrzelonego pasażera i utrzymał go przy życiu, a Sadler zapobiegł panice w pociągu do momentu przyjazdu policji. Po pierwszych sprzecznych sygnałach, gdy media mówiły o możliwym ataku szaleńca albo napadzie rabunkowym, we wtorek 25 sierpnia francuski prokurator generalny François Molins rozwiał wszelkie wątpliwości. Amerykanie udaremnili być może jeden z najkrwawszych zamachów terrorystycznych w XXI wieku. El Khazzani miał ze sobą nóż, pistolet oraz karabin AK-47 z dodatkowymi magazynkami. Łącznie 270 naboi.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama