107,6 FM

Co się stało z systemem wyborczym?

Informatyczny system wyborczy był nieszczelny – alarmują jedni. Wszystko jest w porządku – uspokajają PKW i twórcy oprogramowania. Są też głosy pośrednie.

Przykładem krytyki systemu jest opublikowane na Facebooku stanowisko programisty Marka Małachowskiego z Grupy Manubia. Jego zdaniem, zabezpieczenia systemu, służącego do zliczania głosów, były łatwe do ominięcia. Chodzi przede wszystkim o możliwość samodzielnego generowania klucza cyfrowego, za pomocą którego można byłoby się dostać do systemu. Czy dałoby to możliwość wpływania na wyniki wyborów? Tu odpowiedź informatyka nie była już jednoznaczna.

Oczywiście, PKW i firma Nabino, która stworzyła wyborze oprogramowanie, odrzucają zarzuty. Twierdzą, że system przeszedł pomyślnie zewnętrzny audyt bezpieczeństwa.

Stanowisko pośrednie to np. opinia wicedyrektora działu IT "Gazety Wyborczej" Krzysztofa Madejskiego. Ma on wątpliwości, czy rzeczywiście każdy może wejść do systemu po wygenerowaniu własnego klucza cyfrowego. Zwraca zarazem uwagę, że programistom Agory udało się  wyłapać inne niedociągnięcia.

Podobną opinię wyraził jeden z informatyków „Gościa Niedzielnego”. Jego zdaniem, możliwość zdalnego wpływania na wynik wyborów jest wątpliwa. Niemniej, oprogramowanie to zostało napisane na żenująco niskim poziomie profesjonalnym. Nie wini jednak konkretnych twórców tego projektu. Powodem zamieszania jest skandalicznie krótki czas, w jakim to oprogramowanie musiało powstać. Jego zdaniem, nikt – prócz firmy Nabino – nie wystartował w rozstrzygniętym w sierpniu przetargu na system, ponieważ było oczywiste, że nie da się w tak krótkim czasie wyprodukować i – co ważniejsze – przetestować takiego systemu. Obecnie nie da się już sprawdzić szczelności systemu, ponieważ dwa serwery PKW zostały odłączone od sieci, nie można się do nich dostać przez stronę do logowania. To oznacza, że nie mogą tego zrobić także komisje wyborcze.

« 1 »
TAGI:

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama